.

.
.
.

niedziela, 4 stycznia 2015

Od Li - Cd. Lilith

Li unosił się nieopodal z zamyśloną miną.
- Nie mów tego za głośno. Mam wrażenie, że akurat on zdaje sobie sprawę ze wszystkiego co wypowiadają jego uczniowie.
Drgnęła wpatrzona w niego.
- To obłęd!
Usiadł obok niej i bez słowa zaczął masować obolałe plecy dziewczyny. Przez chwilę była zaskoczona, ale już potem musiała się poddać. Odprężenie przyszło samo.
- Spokojnie Lilith. Gdybyś nie była ważna, nie interesowałby się tobą.
- Mmm?
- Tak. Przecież nie jest głupi. Dobrze wie, że nigdy nie byłaś niczyim uczniem.
- I?
- A to oznacza, że jesteś mu potrzebna.
- Nie wiem czy mam się z tego cieszyć.
- Masz. Może to właśnie ten moment kiedy twoje życie zmienia się na lepsze?
Spojrzała na niego z lekkim uśmiechem.
- Nie wiem czy jeszcze bardziej może się zmienić.
- Nie kuś losu.
- A co z tobą? - zamruczała.
- Mianowicie? - lekko sie spiął.
- Nic mi o sobie nie mówisz. Właściwie nawet nie wiem dlaczego jesteś w tym pierścieniu.
- To nudna historia. - machnął dłonią.
- Wątpię. Jesteś bardzie ciekawą osobą.
- Może ci ją opowiem ale kiedy indziej. Teraz wyczuwam, że zbliża się Albert. Chyba znowu czegoś od ciebie chcą.
Ukryła twarz w poduszkach.
- Koszmar.
Zaraz potem delikatne pukanie do drzwi zmąciło jej spokój.
- Em... Lilith? Mistrz Asmistus cię wzywa. Chyba dostał jakąś wiadomość od Władcy Muspelheimu i jest wściekły.

<Lilith? W końcu musiała dojść poczta xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz