.

.
.
.

niedziela, 8 marca 2015

Od Felicii - Cd. Nessara

Gdy niezadowolony jaszczur przechodził obok nas spojrzałam na niego z triumfem.
-Nie chwal dnia przed zachodem słońca..-syknął w moją stronę przez ramię.
Mężczyzną u którego boku stałam odwrócił się w jego stronę.
-Przestań i bierz się do roboty.
Oddalił się znacznie nadal sycząc coś soczyście pod nosem.
-Doprawdy kogo ja mam w załodze? Bandę półgłówków którzy tylko chcą mordować a na dodatek kłócą się ze zwierzętami..-westchnął.
Ponownie ułożył dłoń na mojej głowie i zaczął gładzić moją puszystą sierść.
-Mój przyjacielu musisz być oswojony skoro nie boisz się mojego dotyku.-powiedział.-Może byłbyś w stanie mi pomóc w odnalezieniu Rodricka po zapachu? Co?-spojrzał na mnie.-Poradzisz sobie?
Zaczęłam machać wesoło ogonem.
-Uznam to za tak.-uśmiechnął się.
Po wielkości jego statku mogę stwierdzić że jego zaufanie się przyda.
Jeśli znajdę tam tyle złota ile mi potrzeba..będę mogła spokojnie zadomowić się w miasteczku. Mężczyzna rozejrzał się trochę i podniósł z ziemi skrawek materiału. Ponownie zbliżył się do mnie i pozwolił powąchać. Rozejrzałam się trochę z nosem przy ziemi aż złapałam trop.
Z każdym krokiem zapach stawał się coraz bardziej intensywny. Ślad w postaci zapachu był rozsiany przy brzegu jeziora. W raz z mężczyzną byłam już znacznie oddalona miejsca w którym rozbił się statek.
-Rodrick!-mężczyzna spostrzegł ciało na wpół zanurzone w wodzie.
Rzucił się pędem w jego stronę a za nim ja.
Przez kilkanaście minut próbował go ocucić co chwilę sprawdzając jego puls,potrząsał nim błagając by nie odchodził. W momencie gdy chciał zdesperowany zostawić ciało owy Rodrick poruszył się i wypluł wodę krztusząc się.
-Kapitanie..-wycharczał.
-Rodrick..Rodrick pamiętasz co się stało prawda?
-Nasz statek..smoki..
-Dobrze. Nie przemęczaj się.-odetchnął sie z ulgą.
Wyciągnął go z wody i przeniósł go pod drzewo. Siwowłosy oddychał ciężko i powoli dochodził do siebie.
-Dobrze się się spisałeś futrzaku.-powiedział Kapitan rozbitego statku,podrapał mnie pieszczotliwie za uchem.
-Czy to..wilk? Kapitanie nie poznaję cię.
-Rodrick,jak mam nienawidzić zwierzęcia dzięki któremu przeżyłem?
-Musi być wyjątkowo inteligentna skoro była skłonna pomóc nieznajomemu.
-Zaraz..to..samica?
Rodrick uśmiechnął się rozbawiony zdziwieniem Kapitania. Poklepał mnie po łebku.
-Widać to na pierwszy rzut oka. Prawda?-spojrzał na mnie.
W duchu śmiałam się bez opamiętania..jestem aż tak męska?
-Mniejsza o to. Lepiej przenieśmy cię bliżej statku. Muszę jeszcze oszacować straty i to co udało się uratować.
[...]
Siedziałam u bok Rodricka pilnując go zaś gdy Kapitan rozmawiał z członkami załogi.
-Mam u ciebie duży dług. Gdyby nie ty pewnie leżał bym tam dniami i nocami.
Przechyliłam łeb w lewo.
-Jesteś wyjątkowo inteligentna i dlatego wyjątkowa.
Zaskoczył mnie fakt iż ci ludzie są dla mnie tak wyjątkowo mili. Coś czego nie doznawałam od dłuższego czasu. Położyłam się i zamknęłam nieco znużona oczy.

(Nessar?)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz