.

.
.
.

wtorek, 17 marca 2015

Od Sariela Cd Nastii

"Cholerny dzieciak!", dorzucił jeszcze kilka mniej wybrednych epitetów pod adresem nastolatka, który tak sprawnie gwizdnął mu ostatni grosz. Sariel biegł ile sił w nogach, niestety nie znał tak dobrze miasta jak mały rudzielec. Podrostek co rusz odwracał głowę, by sprawdzić czy mężczyzna nadąża za nim. Wyglądało to tak jakby dzieciak dokądś prowadził blondyna i zwalniał, jeśli goniący tracił go z oczu. Sariel domyślał się w czym rzecz, już nie pierwszy raz przejrzano jego prawdziwą naturę i próbowano schwytać dla bogatego maga. Niestety bez pieniędzy żywiołak czy nie długo nie pożyje. Każdy musi przecież coś jeść. Wypadł jak strzała z wąskiej uliczki, potrącając jakąś dziewczynę. Białe kartki wytrącone z drobnych rąk rozsypały się niczym płatki śniegu. Nieznajoma pospiesznie wyłowiła wszystkie z kałuż i szepcząc cicho pod nosem schowała już suche do torby. 
- Nic ci się nie stało? - spytała dźwięcznym głosem.
Twarz mężczyzny przyozdobił szczery uśmiech. Miał przed sobą śliczną czarodziejkę. Jej aura aż wibrowała od nadmiaru mocy. Czuł to wyraźnie. Skłonił się dwornie przed brunetką i ujął jej rękę.
- Wybacz o Pani moją niezdarność, lecz gdybym wiedział, że wpadnę na tak piękny okaz powtórzyłbym to bez wahania. - ucałował wierzch dłoni i cofnął się o krok, przewidując, iż za taką zuchwałość otrzyma solidny cios w szczękę.
Obszedł zaskoczoną niewiastę dookoła, przyglądając się jej z każdej strony.
- Niczego sobie. - mruczał pod nosem - Z pewnością się nadasz.
Wreszcie zadowolony z podjętej decyzji postanowił złożyć dziewczynie propozycję nie do odrzucenia.
- Nie boisz się Pani sama poruszać po zatłoczonym mieście? Jeszcze ktoś zechce wyrządzić ci krzywdę. Jeśli pozwolisz, jestem Sariel. Chętnie dotrzymam ci towarzystwa Pani. 
W myślach już zacierał ręce, przecież nie pozwoli takiej okazji przejść koło nosa. Jeszcze mu się ptaszyna zgubi lub jakiś inny żywiołak zechce sprzątnąć panienkę dla swych celów. O nie, co to to nie. 

<Nastia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz