.

.
.
.

poniedziałek, 9 marca 2015

Od Nessara - Cd. Felicii

- Macie przygotować wszystko. Zabezpieczyć obóz i...
- E... Kapitanie? - przerwał, niezbyt mądrze jeden z załogi.
Nessar obdarzył go wyjątkowo paskudnym uśmiechem.
- Sait, jestem zmęczony, głody na twoje nieszczęście, zziębnięty mimo, że właściwie tego nie czuję i no jasne! Ranny. A ty jeszcze masz czelność mi przeszkadzać? - syknął zbliżając się nieco do skurczonego nagle osiłka.
O tak. Popełnił wielki błąd. Oby nie ostatni w życiu. Kapitan potrafił okazywać wściekłość. Szczególnie w takim stanie.
- W...wybacz Kapitanie ja... nie pomyślałem i...
Chwycił go mocno za koszulę i spokojnie uniósł kilka centymetrów nad ziemię. Z trudem zwalczył chęć przebicia tętnicy.
- Nie myślałeś.. - wychrypiał przekrzywiając głowę.
- Nessarze. - wyszeptał zdenerwowany Rodrick.
Nie miał sił usiąść, ale zwykłe przypomnienie najwyraźniej wystarczyło gdyż Kapitan zachwiał się zmęczony. Jego lodowate oczy już nie przypominały małych, czerwonych gwiazdek. Odrzucił kawałek w tył, przerażonego marynarza i odetchnął zmęczony.
- Dobrze... do roboty! - warknął.
Wszyscy natychmiast rzucili się z werwą do wykonywania zadań. Nessar podszedł kawałek do bosmana i oparł się o wykrzywione nienaturalnie drzewo. Zjechał po nim na samą ziemię.
- Jestem zmęczony.
- Wiem Kapitanie. Ale oni nie mogą cię takim widzieć.
Spojrzał zdziwiony i jakby nieco zawiedziony. Może akurat teraz oczekiwał zwyczajnie współczucia? Zacisnął jednak mocno zęby i kiwnął głową.
- Musimy się zorganizować. Sprawdzę czy można ruszyć statek z błota.
- Idę z tobą.
- Nie. I tak ledwo już chodzisz. Zostajesz.
- Ale... jak tam coś jest?
Nessar zmarszczył brwi.
- O czym ty gadasz?
- Kapitanie, statek jest przynajmniej w jednej trzeciej pogrążony w bagnie. Tkwimy tu już kilka godzin. Na pewno coś tam...no...
- Wpełzło? - podchwycił.
- Właśnie.
- Rodrick. Mało mnie to obchodzi. - warknął idąc samotnie w kierunku podtopionego statku.
Przedstawiał koszmarny raczej widok. Ale nawet teraz robił wrażenie. Był wielki i wspaniały mimo dość znaczącej dziury w kadłubie.

<Felicio? :) >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz