Kiedy dziewczyna zniknęła na ciemnych schodach, zostałem złapany za ramię przez zimną dłoń golema. Nie opierałem się, skoro i tak pewnie bym zginął, nie miało znaczenia to czy z rąk kamiennej istoty czy z dłoni kobiety. Mimo braku oporu z mojej strony, doręczyciel popychał mnie. Przechodziliśmy po lekko ozdobionych korytarzach, na których nikt nie pojawiał się. Panowała tu irytująca cisza, czasem było słychać przytłumione krzyki mężczyzn. Szliśmy tak długo, wydawało mi się, że chodziliśmy w kółko. W końcu golem wepchnął mnie do jakiegoś pokoju i odszedł, zostawiając po sobie głośny dźwięk stąpania ogromnych stóp na podłodze. W pomieszczeniu panował półcień. Rozejrzałem się uważnie, lecz niczego nie zauważyłem. Nie potrafiłem zidentyfikować jaki kolor ścian ma ten pokój. Dostrzegałem tylko kilka mebli w jasnych odcieniach, jeden wielki obraz przedstawiający wielką jabłoń i kominek. Po chwili niepewnie podszedłem do fotela, ale nie usiadłem na nim. Zauważyłem leżące przedmioty na kominku, w którym nie płonął ogień. Leżała tam szklanka z wodą, dzbanek i miska z fioletowymi kwiatami, głównie fiołki i werdeny. Wypiłem łyk wody i pomyślałem sobie, że już mogłaby przyjść i zrobić to co zamierzała. Usiadłem na fotelu, zwisając głowę do tyłu i zamykając zmęczone oczy. Po dłuższej chwili zacząłem się nudzić. Nachyliłem się odrobinę do przodu i wystawiłem dłoń. Wyczarowałem płomyk i zabarwiłem go na niebieską barwę. Bawiłem się nim chwilę, gdy usłyszałem odchrząknięcie. Natychmiast odwróciłem się w miejsce, z którego dobiegał dźwięk. Zapomniałem o płomieniu i od razu go zgasiłem, chowając jednocześnie dłoń do kieszeni. Rozejrzałem się, ale ponownie nikogo nie dostrzegłem.
< Shina? >
< Shina? >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz