.

.
.
.

wtorek, 10 marca 2015

Od Serana - Cd. Tenebris

Wyprostowałem się na fotelu, spuszczając na chwilę wzrok z kobiety. Oto przed sobą miałem bezlitosną zabójczynię, osobę skrupulatną i bezduszną dla tak wielu istnień. Patrzyłem jak wzdryga się z każdym grzmotem za oknem, jak lękliwie rozgląda się po pokoju. Tak, byłem pewien, że boi się burzy. Uśmiechnąłem się ironicznie, jednak nie śmiałem się z niej, lecz z ironii losu. Jakie było dziwne to, że nie boi się ona wbić miecza w serce bezbronnych ludzi, a drży przy głośnych odgłosach żywiołu. Zsunąłem się delikatnie z fotela, przechodząc do okna. Jednym sprawnym ruchem pochwyciłem świecę ze stolika i zapaliłem ją. Pokój wypełnił się innym, cieplejszym światłem, więc postawiłem świecznik na miejsce. Znów chciałem usiąść przed moim gościem, jednak wpadłem na lepszy pomysł. Skoro już miałem jej doradzić, to musiałem uczynić to w jak najlepszy sposób. Co prawda sam nie byłem najlepszy w doborze prezentów dla dzieci, jednak zawsze miałem coś w zanadrzu. Przy okazji wymyśliłem który to pokój dam do użytkowania tej damie. Miałem bowiem cichą nadzieję, że jednak tu zostanie. Nie dzień, nie tydzień, a najlepiej na zawsze. Pożerało mnie dziwne uczucie, którego jeszcze w życiu nie zaznałem. Czy to była miłość? Raczej nie, przecież znałem to uczucie dobrze. Jednak ciężko byłoby mi przyznać, że moje uczucia co do Tenebris mogą się nazywać zwykłą fascynacją, to by już była obraza tego mojego pokruszonego serca. Skinąłem na kobietę dłonią, rzucając w dal przelotny uśmieszek. Spojrzała na mnie niepewnie, jednak w końcu wstała by za mną podążyć. Chwyciłem w dłonie świecznik i wyprowadziłem damę na pierwszy z moich korytarzy. Mijaliśmy wiele drzwi, jednak żadne nie zostały przeze mnie otwarte. Szukałem tych jedynych, najbardziej odpowiednich. Nagle zatrzymałem się, przez co Tenebris prawie się przewróciła. W ostatnim momencie objąłem ją mocno w pasie i powróciłem do pionu. Była wtedy taka lekka jak piórko i potulna, poddała się moim ruchom. Zaśmiałem się cicho, patrząc jak niesforny kosmyk jej włosów opada na czoło. Zawahałem się chwilę, ale postanowiłem przekroczyć i tę granicę. Zmniejszyłem nasz dystans jeszcze bardziej, by zbliżyć swoją rękę do jej czoła. Chwyciłem delikatnie jej kruczoczarne włosy, czując w dotyku ich niezwykłą objętość, taką jaką pamiętałem u mojej poprzedniej pani serca. Trzymając jej włosy w swojej dłoni przejechałem bardzo powoli od jej skroni aż do ucha, za którym to skutecznie schowałem kosmyk. Potem odsunąłem od siebie damę, jakby wyznaczając sobie ostateczne granice. Cofnąłem się do drzwi, nie racząc pani choć jednym słowem. Nie miałem poczucia winy, że zachowałem się nieprzyzwoicie, wręcz przeciwnie, mógłbym to robić przez najbliższe wiele dekad mojego życia. Zachowałem jednak kamienną twarz i pięknie wyszedłem z sytuacji podchodząc do dużych drzwi o kolorze bursztynu. Ich futryna była przyozdobiona licznymi perłami, które były klejone dniami i nocami. Wyjąłem z kieszeni fraka mały kluczyk i wsunąłem go do dziurki pod klamką. Serce biło mi szybko, choć nie było to spowodowane zdenerwowaniem. Przekręciłem go sprawnie dwa razy, aż usłyszałem przyjemny zgrzyt oznajmujący gotowość pokoju do ukazania swych tajemnic. Otworzyłem drzwi i puściłem Tenebris przodem. Weszła do pomieszczenia niepewnie, ale gdy tylko postąpiła pierwsze kroki ja natychmiast za nią podążyłem, zamykając drzwi delikatnie. Moim oczom ukazał się widok znany mi bardzo dobrze. W pokoju górowała czerwień i czerń, które nadawały miejscu swoistej elegancji. Było tu zarazem pusto jak i przytulnie, co nadawało dziwnego poczucia zdezorientowania. Przy ścianie naprzeciw drzwi stało wielkie łóżko z baldachimem i jedną z najlepszych pościeli w moim domu. Było tu jeszcze kilka innych mebli, jednak ja podszedłem do dużej szafy i otworzyłem ją z rozmachem. Naszym oczom ukazały się niezliczone upominki z różnych krajów oraz wiele innych drobiazgów. Uśmiechnąłem się, siadając na jednym z trzech foteli znajdujących się w pokoju. Spojrzałem na Tenebris po raz pierwszy od incydentu przed drzwiami, czując gulę w gardle. Przełknąłem ślinę i zacisnąłem palce na poręczach fotela.
- Widzi pani, nie jestem najlepszy w wybieraniu prezentów dla takowych podrostków, ale może pani sobie wybrać coś z mojego arsenału.- tutaj wskazałem na szafę i zamilknąłem, jakby żałując swych słów. Chodziło jednak o to, że nie mogłem się zdecydować co do mojego kolejnego ruchu. Bardzo chciałem wypowiedzieć kilka swoich myśli na głos, jednak zatrzymałem się w ciągu wydarzeń. Nie chciałem niczego za szybko toczyć, wolałem powoli się przyzwyczajać do tego, że kobieta niedługo mnie opuści i zostawi na skraju mojej posiadłości samego. Cała moja dusza jednak aż krzyczała bym korzystał z ostatnich chwil, a ja nieubłaganie się temu uczuciu poddawałem. Oczy zaświeciły mi z emocji w pomieszczeniu. Usłyszałem potężny grzmot za oknem i spojrzałem na kobietę, która skuliła się mimowolnie. Tak, nie miałem wątpliwości, że się boi. Próbowała udawać twardą jak ten kamień na bezdrożu, jednak każdy mógł zauważyć jej strach. Wstałem z fotela, podchodząc do niej. Uśmiechnąłem się kojąco, chwytając koc złożony w kostkę. Przykryłem jej ramiona delikatnym ruchem, starając się nie zachowywać się zbytnio nieprzyzwoicie, jednak chyba bardziej niż teraz się już nie dało. Otworzyłem oczy, od razu szukając nimi jej wzroku.- Widzi pani, każdy się czegoś boi, nawet my. Jednak wystarczy trochę zaufania i wszystko będzie już dobrze... Czy pani mi ufa?- ostatnie pytanie zadałem już mimowolnie, jakby nie mogąc się powstrzymać. Westchnąłem z uśmiechem, kręcąc głową z niedowierzaniem. Chętnie bym teraz zapadł się pod ziemię, jednak nie było takiej możliwości. Mimo mego nieudacznictwa nadal uparcie patrzyłem jej w oczy, nie mogąc zwrócić uwagi na nic innego. Nie zachowałem się jak na szlachcica przystało, pominąłem wszelkie zasady dworskiej etykiety. Nie byłem jednak smutny, byłem bardzo zadowolony. Spełniony, to właściwie słowo. Nie spełniony w swojej przyszłości, życie, to by było za wiele. Byłem po prostu w tej chwili nieopisanie zadowolony i nie mogłem się oprzeć temu przyjemnemu wrażeniu, które uparcie chciał popsuć mi wstyd.

<Tenebris? Ja już nie wiem, czy Seran to zabójca czy nieuleczalny romantyk ;-;>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz