Wyprostowałem się na fotelu, spuszczając na chwilę wzrok z kobiety. Oto
przed sobą miałem bezlitosną zabójczynię, osobę skrupulatną i bezduszną
dla tak wielu istnień. Patrzyłem jak wzdryga się z każdym grzmotem za
oknem, jak lękliwie rozgląda się po pokoju. Tak, byłem pewien, że boi
się burzy. Uśmiechnąłem się ironicznie, jednak nie śmiałem się z niej,
lecz z ironii losu. Jakie było dziwne to, że nie boi się ona wbić miecza
w serce bezbronnych ludzi, a drży przy głośnych odgłosach żywiołu.
Zsunąłem się delikatnie z fotela, przechodząc do okna. Jednym sprawnym
ruchem pochwyciłem świecę ze stolika i zapaliłem ją. Pokój wypełnił się
innym, cieplejszym światłem, więc postawiłem świecznik na miejsce. Znów
chciałem usiąść przed moim gościem, jednak wpadłem na lepszy pomysł.
Skoro już miałem jej doradzić, to musiałem uczynić to w jak najlepszy
sposób. Co prawda sam nie byłem najlepszy w doborze prezentów dla
dzieci, jednak zawsze miałem coś w zanadrzu. Przy okazji wymyśliłem
który to pokój dam do użytkowania tej damie. Miałem bowiem cichą
nadzieję, że jednak tu zostanie. Nie dzień, nie tydzień, a najlepiej na
zawsze. Pożerało mnie dziwne uczucie, którego jeszcze w życiu nie
zaznałem. Czy to była miłość? Raczej nie, przecież znałem to uczucie
dobrze. Jednak ciężko byłoby mi przyznać, że moje uczucia co do Tenebris
mogą się nazywać zwykłą fascynacją, to by już była obraza tego mojego
pokruszonego serca. Skinąłem na kobietę dłonią, rzucając w dal przelotny
uśmieszek. Spojrzała na mnie niepewnie, jednak w końcu wstała by za mną
podążyć. Chwyciłem w dłonie świecznik i wyprowadziłem damę na pierwszy z
moich korytarzy. Mijaliśmy wiele drzwi, jednak żadne nie zostały przeze
mnie otwarte. Szukałem tych jedynych, najbardziej odpowiednich. Nagle
zatrzymałem się, przez co Tenebris prawie się przewróciła. W ostatnim
momencie objąłem ją mocno w pasie i powróciłem do pionu. Była wtedy taka
lekka jak piórko i potulna, poddała się moim ruchom. Zaśmiałem się
cicho, patrząc jak niesforny kosmyk jej włosów opada na czoło. Zawahałem
się chwilę, ale postanowiłem przekroczyć i tę granicę. Zmniejszyłem
nasz dystans jeszcze bardziej, by zbliżyć swoją rękę do jej czoła.
Chwyciłem delikatnie jej kruczoczarne włosy, czując w dotyku ich
niezwykłą objętość, taką jaką pamiętałem u mojej poprzedniej pani serca.
Trzymając jej włosy w swojej dłoni przejechałem bardzo powoli od jej
skroni aż do ucha, za którym to skutecznie schowałem kosmyk. Potem
odsunąłem od siebie damę, jakby wyznaczając sobie ostateczne granice.
Cofnąłem się do drzwi, nie racząc pani choć jednym słowem. Nie miałem
poczucia winy, że zachowałem się nieprzyzwoicie, wręcz przeciwnie,
mógłbym to robić przez najbliższe wiele dekad mojego życia. Zachowałem
jednak kamienną twarz i pięknie wyszedłem z sytuacji podchodząc do
dużych drzwi o kolorze bursztynu. Ich futryna była przyozdobiona
licznymi perłami, które były klejone dniami i nocami. Wyjąłem z kieszeni
fraka mały kluczyk i wsunąłem go do dziurki pod klamką. Serce biło mi
szybko, choć nie było to spowodowane zdenerwowaniem. Przekręciłem go
sprawnie dwa razy, aż usłyszałem przyjemny zgrzyt oznajmujący gotowość
pokoju do ukazania swych tajemnic. Otworzyłem drzwi i puściłem Tenebris
przodem. Weszła do pomieszczenia niepewnie, ale gdy tylko postąpiła
pierwsze kroki ja natychmiast za nią podążyłem, zamykając drzwi
delikatnie. Moim oczom ukazał się widok znany mi bardzo dobrze. W pokoju
górowała czerwień i czerń, które nadawały miejscu swoistej elegancji.
Było tu zarazem pusto jak i przytulnie, co nadawało dziwnego poczucia
zdezorientowania. Przy ścianie naprzeciw drzwi stało wielkie łóżko z
baldachimem i jedną z najlepszych pościeli w moim domu. Było tu jeszcze
kilka innych mebli, jednak ja podszedłem do dużej szafy i otworzyłem ją z
rozmachem. Naszym oczom ukazały się niezliczone upominki z różnych
krajów oraz wiele innych drobiazgów. Uśmiechnąłem się, siadając na
jednym z trzech foteli znajdujących się w pokoju. Spojrzałem na Tenebris
po raz pierwszy od incydentu przed drzwiami, czując gulę w gardle.
Przełknąłem ślinę i zacisnąłem palce na poręczach fotela.
- Widzi pani, nie jestem najlepszy w wybieraniu prezentów dla takowych
podrostków, ale może pani sobie wybrać coś z mojego arsenału.- tutaj
wskazałem na szafę i zamilknąłem, jakby żałując swych słów. Chodziło
jednak o to, że nie mogłem się zdecydować co do mojego kolejnego ruchu.
Bardzo chciałem wypowiedzieć kilka swoich myśli na głos, jednak
zatrzymałem się w ciągu wydarzeń. Nie chciałem niczego za szybko toczyć,
wolałem powoli się przyzwyczajać do tego, że kobieta niedługo mnie
opuści i zostawi na skraju mojej posiadłości samego. Cała moja dusza
jednak aż krzyczała bym korzystał z ostatnich chwil, a ja nieubłaganie
się temu uczuciu poddawałem. Oczy zaświeciły mi z emocji w
pomieszczeniu. Usłyszałem potężny grzmot za oknem i spojrzałem na
kobietę, która skuliła się mimowolnie. Tak, nie miałem wątpliwości, że
się boi. Próbowała udawać twardą jak ten kamień na bezdrożu, jednak
każdy mógł zauważyć jej strach. Wstałem z fotela, podchodząc do niej.
Uśmiechnąłem się kojąco, chwytając koc złożony w kostkę. Przykryłem jej
ramiona delikatnym ruchem, starając się nie zachowywać się zbytnio
nieprzyzwoicie, jednak chyba bardziej niż teraz się już nie dało.
Otworzyłem oczy, od razu szukając nimi jej wzroku.- Widzi pani, każdy
się czegoś boi, nawet my. Jednak wystarczy trochę zaufania i wszystko
będzie już dobrze... Czy pani mi ufa?- ostatnie pytanie zadałem już
mimowolnie, jakby nie mogąc się powstrzymać. Westchnąłem z uśmiechem,
kręcąc głową z niedowierzaniem. Chętnie bym teraz zapadł się pod ziemię,
jednak nie było takiej możliwości. Mimo mego nieudacznictwa nadal
uparcie patrzyłem jej w oczy, nie mogąc zwrócić uwagi na nic innego. Nie
zachowałem się jak na szlachcica przystało, pominąłem wszelkie zasady
dworskiej etykiety. Nie byłem jednak smutny, byłem bardzo zadowolony.
Spełniony, to właściwie słowo. Nie spełniony w swojej przyszłości,
życie, to by było za wiele. Byłem po prostu w tej chwili nieopisanie
zadowolony i nie mogłem się oprzeć temu przyjemnemu wrażeniu, które
uparcie chciał popsuć mi wstyd.
<Tenebris? Ja już nie wiem, czy Seran to zabójca czy nieuleczalny romantyk ;-;>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz