.

.
.
.

poniedziałek, 9 marca 2015

Od Kossa/Vigo Cd Liwii

Zmierzył dziewczynę uważnym spojrzeniem i uśmiechnął się nagle, mrużąc przy tym oczy.
- Niech będzie. - uścisnął blondynce dłoń - Już ja się o to postaram!
Przybrał smoczą postać i odleciał czym prędzej. Zataczałem właśnie kolejne koło, zamierzając obniżyć lot i przysłuchać się rozmowie tych dwojga. Dziwny błysk w oku przyjaciela nie dawał mi spokoju. 
- Co jej powiedziałeś? - spytałem, lecąc w stronę pobliskich gór.
- Nic takiego. Liwia martwi się o ciebie. Obiecałem, że codziennie rano przybędę po nią, a popołudniu odstawię do pałacu.
Nie odpowiedziałem, pogrążając się w czarnych myślach. Od samego początku znajomości z dziewczyną Koss jawnie okazywał swoją niechęć do niej. Skąd tak nagła zmiana? Może robiłem się podejrzliwy, jednak coś mi tu nie pasowało. Postanowiłem nie spuszczać oka z przyjaciela. Tymczasem dotarliśmy do wybranej przez Kossa pieczary.
- Jesteśmy na miejscu. - wylądowaliśmy na szerokiej półce skalnej przed wejściem do groty.
Dostrzegłem również wąską ścieżkę pozwalającą dotrzeć tu pieszo. Liwia nie będzie musiała znosić humorów białego smoka, jeśli zechce sama wrócić do pałacu. Wszedłem do głównej jaskini o sporych rozmiarach. W kącie dostrzegłem legowisko zdolne pomieścić smoka rozmiarów Kossa. Musiał przebywać w krainie dżina już jakiś czas. Ciekawe czego tu szukał.

<Liwia?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz