.

.
.
.

poniedziałek, 23 marca 2015

Od Toma Cd Flawia

Dziewczyna opowiedziała przed czym uciekała. Szczerze to się jej nie dziwię. Kiedyś jak miałem piętnaście lat małe dzieciaki mnie pogryzły. Nie wiem czy to wina tego, że to były małe wilkołaki, czy po prostu były głodne, a ja byłem idealnym kąskiem, a może tak dla zabawy. Ja się nie bałem dzieci, ale bardzo ich nie lubiłem i rozumiałem dlaczego ktoś się boi małych ludzi, które nie dają ci spokój nawet jeśli je wystraszysz. Kiedy skończyliśmy jeść dziewczyna wstała, łapiąc kubek z herbatą i zapytała:
- Chcesz iść ze mną na spacer?- Nie zdążyłem odpowiedzieć, ponieważ Flawia w jednym momencie pociągnęła mnie na zewnątrz po drodze wylewając ciecz na Wiewióra. Dojrzałem tylko jak mężczyzna wytarł odrobinę twarz, zanim drzwi się zamknęły. Rozejrzałem się i usłyszałem jak dziewczyna pyta:
- Dobrze... To gdzie chciałbyś się przejść?
Spojrzałem na nią, nagle usłyszałem poprzez zamknięte drzwi jak mężczyzna wstaje, rozlewając miskę z zupą mleczną i podchodzi do wyjścia, bełkocząc coś pod nosem. Usłyszałem również jak młody chłopak przeklina go. Złapałem za nadgarstek dziewczyny i pobiegłem przed siebie, po chwili chowając się za straganem. Flawia spojrzała zdziwiona, nie wiedząc co się dzieje. Popatrzyłem i powiedziałem najciszej jak potrafiłem:
- Wyszedł z budynku i nas szuka. Cicho...- Nagle poczułem jak moją twarz okrywa cień. Powoli odwróciłem głowę w tamtą stronę. Stał nad nami wiewiór i sprzedawca. Złapałem Flawię i zaciągnąłem ją daleko od nich. Zatrzymałem się dopiero na skraju miasta. Powiedziałem:
- Odpowiadając na twoje pytanie, nie wiem gdzie chcę iść, ale wiem, że przed siebie.- Uśmiechnąłem się, odwracając się w jej stronę.

< Flawia? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz