.

.
.
.

środa, 28 stycznia 2015

Honor, szacunek, kompromis - trzy słowa zakazane


Imię: Seran Roamus
Nazwisko: Clainar
Pseudonim/Przydomek: Niektórzy głupcy nazywają go Czarnym Kundlem, jednak ten przydomek nie jest zbyt godny. Także dla własnego bezpieczeństwa wystarczy mu Seran.
Płeć: Mężczyzna
Wiek: 27 lat
Narodowość: Velada, jednakże bardzo szybko ją opuścił
Rasa: Mimo wszystkich pogłosek o wilkołactwie, człowiek
Charakter: Zapewne wielu zna popularne historie o zabijających bez litości, albo sadystach czerpiących radość z powtórnego wbijania miecza w ciała bliźnich. Istnieje jednak wielu ludzi, którzy potwierdzają to, że takie osobniki żyją wśród nas, przemykają się w ciszy nocnych uliczek. Wstyd mówić o tym, że Seran do takich ludzi należy. Mówienie takie wcale nie jest prawdą, on nie lubi tego robić. On, szlachetnie urodzony, z głową do interesów, ale i z ręką do miecza. Niewzruszony na żadne bodźce, łakomy na pieniądze. Dla dobytku zrobi wszystko, choćby miał się powtórnie splamić krwią. Powiedzmy więc zgodnie z prawdą: sknera i egocentryk. Pała jakby nienawiścią do wszystkich ludzi i traktuje ich z góry. Łatwo wprowadzić go w zdenerwowanie, mówiąc choćby o jedno słowo za dużo. Trudnym wyczynem jest rozmawiać z nim dłużej niż kwadrans bez uczuć negatywnych. Nie ma chyba takiej duszy, która znosiła jego humory czy zmienny nastrój. Czasami jest zbyt rozhisteryzowany, ale o wiele częściej kryje się pod neutralną maską, jakby uczucia niebyły mu potrzebne do istnienia. Zresztą, jego właściwe istnienie nie ma sensu, bo i tak nikt by za nim nie płakał. Śmierć to dla niego pojęcie względne, a jego nadejście jakoś niezbyt go przejmuje. Żyje teraźniejszością, często nie zastanawiając się nad swoimi krokami. Można by, więc wywnioskować tutaj, że jest człowiekiem naprawdę lekkomyślnym, ale zazwyczaj na dobre mu to wychodzi i wraca z takich małych bitew losu zwycięsko. Dzięki temu szczęściu grywa sobie wieczorami w barach z hazardem, a po przegranej i tak odbiera swój dobytek po walce. Nie zgodzi się na żadną ugodę, musi zawsze postawić na swoim. Jego zdanie jest świętością i nikt nie ma prawa go podważyć. Myli się w swoich poczynaniach? Raczej tego tak nie odbiera, woli myśleć, że idzie tokiem chwili, nie rozpatrując za i przeciw. Każdy jednak posiada zalety, więc teraz winno się na nich skupić. Po pierwsze niepodważalna inteligencja, którą sobie wielce ceni. Nigdy nie miał problemów z nauką, jak i poważnymi przemyśleniami, które z radością wykorzystuje w rozmowach. Potrafi manipulować sobie ludźmi dzięki swoim sprytnym planom, wymyślanym właściwie na bieżąco. Można także śmiało stwierdzić, że jest poliglotą, nie tylko dlatego, ze zna 7 języków, ale też dlatego, że jest znakomicie obeznany z kulturą państw pokrewnych i szczerze fascynują go zwyczaje innych narodów. Można by go nazwać jak się chce, byleby nie odbierać go jako beztroskiego młodzieńca, bo wtedy potrafi zrobić gorsze rzeczy, niż zwykłą obrazę. Wzbudzający respekt, to podsumowanie nie pasuje. On po prostu wymusza na swojej osobie strach, a przez to i poszanowanie. Zdobywa wszelkie uznanie poprzez zastraszanie i tyle. Może i najlepszym rozwiązaniem na życie to to nie jest, ale Clainar jakoś nie narzeka.
Wzrost: Seran bez wątpienia jest wysoki, nie da się tego podważyć. Metr 92 w końcu wcale nie należy do skali niziołków.
Aparycja: Jest szczupły, ma talię wręcz idealną. Odznaczają się na nim mięśnie, jak najbardziej ułożone na swoim miejscu. Co do postawy to właściwie można tyle powiedzieć, bo rozwodzenie się nad czymś tak abstrakcyjnym nie ma sensu. Przechodząc do twarzy. Clainar ma heterochromię, dlatego spogląda na świat brązowym, jak i ciemnozielonym okiem. Włosy kręcone, dosyć długie, jak na mężczyznę. Czasem zapuszcza je i do ramion, ale tylko na dłuższe podróże. Zresztą, bursztynowe loki są dość mylące... Zazwyczaj widnieje na jego szczęce trzydniowy zarost, ale broda i wąsy nigdy się nie pojawiają. Twierdzi bowiem on, że noszenie bujnego zarostu postarza, a on chce być zawsze uznawany za młodego i energicznego szlachcica. Rysy twarzy ma dość ostre, ale nie szpetne w każdym razie. Nosi się raczej jak zwyczajny leśny buntownik, niż butny szlachcic. Kiedy ubiera się jednak na bankiety, wygląda naprawdę wspaniale. Według jego mniemania jednak, strój elegancki jest niewygodny. Dlatego nosi raczej kamizelki z śliskiej skóry, które robią mu na zamówienie, najczęściej z miejscami na broń. Mężczyzna więc wygląda całkiem przeciętnie, nie rzuca się w oczy. A taki wygląd mu się bardzo przydaje.
Umiejętności: Wiadomo, że każdy ma swoje talenty, dziedziny w których czuje się jak ryba w wodzie. Pewnie wielu może się spodziewać, że on także ma takie dary. Tak wielu ludzi mogłoby pomyśleć na jego widok o zwykłym władaniu mieczem i walką wręcz. I te wszystkie tłumy nie będą w błędzie, wysuwając takie twierdzenie. Prawdą jest, że uwielbia walczyć każdą bronią, choćby miały nią być jego własne zęby. Zwycięstwo jest piękne, a on robi wszystko by tego piękna doświadczyć. Włada krótkim nożem myśliwskim tak dobrze jak i długim mieczem rycerskim. Spokojnie też trafi do celu z łuku, czy też wystrzeli pochodnią z procy. Prawdziwy wojownik, jak na rosłego mężczyznę przystało. Trudno go pokonać, jednak wiadomo, że każdy spotka godnego sobie przeciwnika, niezależnie od "typu" człowieka. Wierzy w porażkę i już kilka razy jej doświadczył. Jednak potrafi zazwyczaj wybrnąć z tarapatów za pomocą dyplomacji i manipulacji, którą posiada we krwi. Po prostu szczęściarz, zbyt hojnie obdarowany przez los. 
Gildia: Bractwo Cienia, Zabójca
Historia: Narodziny. Ten jedyny moment w życiu człowieka, w którym nie ma nic na sumieniu i mimo otaczającej go krwi jest czysty. Niektórzy mogą żyć dobrze i tak, jakby się odradzali każdego dnia. Inni wolą zapomnieć o dniu swoich narodzin. Tak też zrobił Seran. Zapomniał o swojej przeszłości, całej beztroski dziecka, jaką niegdyś posiadał. Był kochany, lubiany, wręcz dziecko-aniołek. Zawsze czyściutki, uśmiechnięty, jak wyjęty z ostatnich bankietów dworskich. Co w takim razie skłoniło go do zejścia na słynną złą ścieżkę? Właściwie nie było tu wielkiego powodu. Wszyscy myślą, że nie mógł pozbierać się po śmierci rodziców. W jakimś stopniu to prawda. Zmarli w jego imię, broniąc jego honoru. Był posądzony o kradzież, której nie popełnił. Rodzice oddali się w ręce gwardzistów zamiast niego i zginęli, praktycznie nie zostawiając po sobie nic. Został sam z młodszym bratem, wyłącznie pod opieką guwernantki, kobiety szanującej swoje oblicze, niejakiej pani Patrice. Kobieta przykładała się do ich wychowania ciężką ręką, ale przynajmniej odnosiło się to skutkami. Wyrośli na świetnych, obytych ze światem młodych mężczyzn, a właściwie jeszcze podrostków. Wyruszali na dalekie podróże, poznawali różne kultury i, cóż po prostu dobrze się bawili. Chwile szczęścia jednak szybko zabrał chłopakowi ogień. Tak, pożar strawił wszystko to, co kochał. Ludzi, posiadłość... a wraz z nimi i całą godność. Musiał przez dwa miesiące żyć jak jakiś łachmyta, nie mogąc udowodnić swego bogactwa. Wplątał się jednak do jakiegoś małego bractwa zapomnianych żołnierzy dzielnie wysłużając się tam, z przypasowanym do siebie zaangażowaniem. Skończył ze swoją przeszłością, zapomniał o tragediach. Wszystko znów układało się świetnie, poznał nawet swoją miłość. Kiedy miał jednak już awansować na wyższe stanowisko, udowadniając wszystkim wrócenie do starego trybu życia wszystko runęło. Sama ruina jest straszna, fakt. Jednak doszło do niej po raz trzeci, który potęgował jej okrutną moc. Można by pomyśleć, że jego narzeczona umarła, jednak zdarzyła się rzecz znacznie gorsza. Lady Perg go porzuciła. Była to zdrada straszna, przeprowadzana długo i przebiegle. Po tym załamaniu nie było już dla niego żadnej szansy. Stoczył się na same dno, zaczął nawet zabijać niewinnych ludzi dla pieniędzy. Tak, pieniądze. One, tak ciche i piękne, nie zawodzące i nie tracące swej wartości. Dla Serana właściwie jak jedyni przyjaciele, milczący, kiwający głową ze zrozumieniem. Pragnął tylko ich, zdobywał je na każdy możliwy sposób. Stał się bogaczem większym niż kiedykolwiek, a jednak nadal żył bez celu. Życie bez celu jest niezwykle męczące i nudne, wie o tym wielu ludzi. Mimo to Clainar nie chce ze sobą kończyć, czy gdzieś uciekać. On nadal szuka swojego własnego losu, chce odnaleźć coś, co byłoby dla niego sensem życia. Może to przez jego nieobecność twarzy i ciche mordy został powszechnie uznany za wilkołaka? Nie wiadome mu to jest po dziś dzień. Wiadomym faktem jest jednak to, że jest niczym poszukiwacz złota. Tak jak ten przeszukuje setki litrów wody, by znaleźć jedną grudkę drogocennego materiału, tak ten mężczyzna szuka wśród wielu zdarzeń i istnień, by znaleźć coś, co go zaciekawi. 
Rodzina: 
- Richard Yenar Clainar, ojciec
- Marie Aram Clainar, matka
- Peter Nepher Clainar, brat
Partner: Zaufać miłości, to jak podpisać kontrakt z Lucyferem. Szkoda tylko, że Szatan potrafi dobrze kusić...
Inne: 
* Seran jest częściowym daltonistą, nie potrafi rozróżnić koloru niebieskiego i czerwonego. Wszyscy myślą, ze to przez różność jego tęczówek.
* Posiada swój własny zamek, położony niedaleko stolicy, na małym wzniesieniu. Zamek jest jakby uwieńczeniem jego wszystkich działań i motywuje go do dalszej pracy nad sobą.
* Na lewej łydce ma trzy długie blizny, pamiątkę po pierwszej walce w Gildii. Zadane zostały przez jego późniejszego najlepszego przyjaciela, Keliana Forksa. Szkoda tylko, że nawet on się od niego odwrócił.
* Nie ma siły która odzieli go od małej, wyskrobanej nieudolnie z drewna figurki szachowej. Ta, wystrugana przez jego brata, jest ostatnim dowodem po jego istnieniu.
* Mężczyzna ma problemy z oddychaniem, które pojawiają się w chwilach stresu. Co prawda nie grożą uduszeniem, ale kilka razy już z tego powodu zemdlał. Wszystko przez źle zrośniete żebro w dzieciństwie.
* Clainar często spędza popoułudnia w domu dla sierot, daje im zawsze jakąś część swego dobytku. Oczywiście jest to szczelnie hroniona tajemnica, ale prawdą jest, że dzieci go uwielbiają. 
Login/Email: Pamiętnik Galopu|nacik1111@gmail.com

3 komentarze:

  1. "Zaufać miłości, to jak podpisać kontrakt z Lucyferem. Szkoda tylko, że Szatan potrafi dobrze kusić..."
    Piąta rzecz która mnie dobiła... XD pierwszą były słowa wypowiedziane przez mojego brata jak grał w Dead Island: "Proszę niech to będzie strzelba... prosie niech to będzie strzelba...! - otwiera skrzynie - JEJ! KILOF! Też może być!" <3

    OdpowiedzUsuń