.

.
.
.

środa, 28 stycznia 2015

Od Flawii - Cd. Darricka

-To fajnie, chociaż pewnie dziwnie się czujecie gdy nie ma tam słońca.
-Jeśli ktoś się urodził pod ziemią to jest też mu tam najlepiej. Niektórzy są nieprzyzwyczajeni do słońca i twierdzą że nigdy nie wyjdą z podziemi.
-Nie wiedzą co tracą... Słońce jest takie wspaniałe. - Powiedziała zamykając oczy i uśmiechnęła się, przypominając sobie jak leżała w ogrodzie na kocu wygrzewając się w promieniach słońca.
-Nie każdy lubi jak cię oślepia a potem nie możesz normalnie chodzić bo masz przed oczami jasną plamę.
-Musisz być naprawdę głupi, aby patrzeć w słońce. - Powiedział uśmiechając się i wyobrażając sobie Darrica który nie może iść i jęczy że nic nie widzi. Zaśmiała się cicho nadal mając zamknięte oczy.
-Kto powiedział że gapiłem się w słońce?
-Wiem że tak zrobiłeś przynajmniej raz. Każdy tak robi z ciekawości. Nawet ja tak zrobiłam kilka razy, ale było zabawnie. - Otworzyła oczy i zamrugała kilka razy. - Ale tu jest ciemno... Dziś niebo wieczorem było bezchmurne z pewnością widać gwiazdy i księżyc. - Podniosła się z łóżka i ruszyła w stronę okna. Rozsunęła zasłony i spojrzała w niebo... Było takie piękne. Gwiazdy rozsiane były na granatowym niebie, było widać również księżyc. Z pewnością za kilka dni będzie pełnia, usłyszała jak Darric przewrócił się na łóżku. Leżał do niej plecami coś mamrocząc. - Co ty tam mówisz?
-Mówię że nie ma czym się tak zachwycać.
-Maruda jesteś. - Powiedziała dziewczyna z uśmiechem na twarzy oparta rękoma o parapet i wpatrując się w gwiazdy. Życie czasem wydawało się takie wspaniałe, ale to było tylko złudzenie. Uśmiech zszedł z jej twarzy, a w oczach pojawił się smutek. Już niedługo rodzice będą kazali jej wracać do domu, mruknęła niezadowolona. Nie chciała znów tam wracać, nienawidziła tego że ktoś chciał kierować jej życiem. Nie potrafiła zrozumieć dlaczego rodzice ją do wszystkiego chcą zmusić, chcieli zawładnąć jej życiem... Chcieli zawładnąć nią, miała być niczym marionetka w rękach diabła... Żałowała że nie może być jakimś zwierzęciem, lisem, skowronkiem czy chociażby jakąś rybą. Nikt nimi nie kierował. Nie miała pojęcia ile tak stała wpatrując się w niebo, ale minęło dobre pół godziny. Odsunęła się od okna zasłaniając je, spojrzała na Darrica. Oddychał spokojnie, widocznie zdążył już zasnąć. Wzięła koc i go przykryła mówiąc.
-Szkoda że będę musiała już niedługo wracać. Polubiłam cię i Krigara, nawet Dantego... Tak bardzo nie chcę was opuszczać. - Powiedziała z uśmiechem na twarzy przypominając sobie sytuacje z tego jednego dnia. Czuła smutek który ogarniał jej umysł dając jej do zrozumienia że życie już po prostu takie jest. Nic nigdy nie idzie po naszej myśli. Dotknęła czerwonych włosów Darrica i uśmiechnęła się.- Dobranoc... Książę.
Ruszyła w stronę swojej i otworzyła drzwi, zatrzymała się spoglądając na Darrica który spał. Uśmiechnęła się lekko i zamknęła drzwi. Podeszła do łóżka i się na nim położyła, myślała jeszcze trochę. W końcu przykryła się i zamknęła oczy. Coś jednak oświetlało jej twarz, otworzyła oczy spoglądając na źródło światła. Jej okno było niezasłonięte więc blask księżyca oświetlał jej pokój. Patrzyła w gwiazdy i księżyc umieszczone na niebie, nie wiadomo kiedy zasnęła.
~Darric? Patrz jaka ona miła jest.~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz