.

.
.
.

piątek, 30 stycznia 2015

Od Mir Cd Shanga

Ostrze głęboko wbite w nadgarstek sprawiło, że z bólu pociemniało mi w oczach. Ledwie świadoma tego co robię sięgnęłam zdrową ręką po własny nóż i cięłam na oślep. Złośliwy śmiech demona ustał natychmiast, a moje ramię poraził straszliwy chłód. Napastnik zawył jak dusza potępieńcza na torturach władcy Otchłani. Z trudem skupiając wzrok na najbliższym otoczeniu, dostrzegłam szarpiącego się Shanga i oślepiającą światłość powoli pochłaniającą potwora z piekieł. Demon nie poddał się jednak zaklęciu niewielkiego Asury. Poczułam jak z ciemności i wszelkich mrocznych zakamarków wychodzą cienie, szepcząc złowieszczo. Skupiały się wokół swojego pana tworząc tarczę z nieprzeniknionego mroku. Zebrałam w sobie resztki sił i opierając się o ścianę budynku zdołałam dotrzeć do Dracolicha. Nadal tkwił w ścianie przykuty czarnymi kolcami lśniącymi jak obsydian. Gorąca łza spłynęła po moim policzku. Opuszkami palców odgarnęłam czarny kosmyk włosów z jego twarzy, pozostawiając na policzku krwawy ślad. Uniósł głowę, spoglądając na mnie dziwnie.
- Uwolnię cię Shang... - wyszeptałam.
Za moimi plecami rozpętał się pojedynek między magiem Światła, a Demonem Otchłani. Dwie siły zdawały się równoważyć, tworząc między sobą kulę blasku i mroku. Nigdzie nie widziałam Frosta, co mnie zaniepokoiło. Ponownie spojrzałam na towarzysza. Uśmiechnął się delikatnie.
- Nic mi nie będzie. Uciekaj, jeśli Malthael zwycięży, będzie po tobie.
- Boję się, że niezależnie od wyniku pojedynku zwycięzca zechce cię zabić.
- Teraz to...
- Ciii... - przerwałam mu i złożyłam delikatny, przyjacielski pocałunek na zimnym policzku - To może zaboleć. - przymknęłam oczy i zacisnęłam zakrwawioną rękę na krysztale wiszącym u szyi.
Kamień zalśnił czerwonym blaskiem i przygasł natychmiast. Kolce tkwiące w ciele demona zapłonęły. Krzyknął z bólu, natychmiast osuwając się na ziemię u mych stóp. Upadłam na kolana tuż obok.
- Wybacz mi Shang...
Dyszał ciężko łapczywie łapiąc powietrze w płuca. Moją uwagę przykuł kryształ szybko rozgrzewający się wewnętrznym ogniem. Instynktownie złapałam srebrny łańcuszek, chcąc zerwać go z szyi. Krwistoczerwony blask pochłonął całą przestrzeń wokół mnie.

<Który z panów?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz