.

.
.
.

wtorek, 27 stycznia 2015

Od Olivera - Cd. Margo

-Czy powinienem się cieszyć, że tak nie skończyłem?- Spytał chłopak z dziwnym uśmiechem.
-Tak.
Wróciliśmy na ścieżkę i jakiś czas szliśmy nieśpiesznie traktem. Margo okazała się niezwykle wartościowym towarzyszem. Była obeznana w zaskakująco wielu tematach.
Nagle dziewczyna zesztywniała i delikatnie przekrzywiła głowę. Nasłuchiwała.
-Czyżby kolejny królik?- Spytał Oliver z nutą drwiny. Jedno jej spojrzenie wystarczyło za odpowiedź. Chłopak zamrugał i spróbował usłyszeć to co ona, bezskutecznie.
-Cóż...
-Cicho.- Syknęła.- To... tętent koni. I brzęk stali. Może oddział, nie wiem.
-Duży?
Zawahała się na chwilkę, po czym skinęła głową.
-O ile niczego nie przeskrobałaś, sądzę, że możemy iść spokojnie dalej... prawda?
Zawahała się przez chwilę.
-Tak sądzę, ale z nimi nigdy nic nie wiadomo.
Zza niewielkiego wzniesienia, popędzając konie wyjechał zbrojny oddział. Nosili czerwone emblematy pana miasta do którego zmierzali. Było ich około czterdziestu. Wędrowcy spuścili głowy w nadziei, że nie zwrócą ich uwagi.
Część oddziału przejechała, gdy nagle rozległo się donośne "prrr". Ludzie zatrzymywali wierzchowce, które wpadały sobie na zady, nerwowo potrząsając łbami. Oddział otoczył ich kołem. Oliver rzucił Margo ostrzegawcze spojrzenie.
-Kim jesteście?- Zapytał niski łysiejący mężczyzna przechodząc wśród wymierzonych w nich pik i włóczni.
-Przypadkowymi wędrowcami, panie.- Rzucił Oliver. Mężczyzna zmierzył uważnym spojrzeniem ich nietypowe stroje i uniósł brwi w niemym niedowierzaniu.
-Ja i mój hm... mąż trudnimy się zielarstwem.- Wtrąciła Margo.
-To musi być wiedźma, panie!- Krzyknął jeden z żołnierzy.- Niech pan spojrzy na kolor jej włosów!
< Margo? xD>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz