Dziewczyna prychnęła cicho przytulając się do niego mocniej.
-A według mnie jesteś najlepszy!-wyraziła swoje zdanie-Od samego początku byłeś dla mnie miły i taki troskliwy!
Jego ręka wciąż gładziła pasma jej bordowych włosów, a on sam uśmiechnął się lekko.
-Chyba nie znasz mnie od tej gorszej strony...może to i dobrze..
-Des, proszę-jęknęła cicho- Nie ważne jak widzą cię inni i jak sam o sobie sądzisz. Ta zła strona-dla mnie to nic, kocham cię takiego jakim jesteś.
Leżeli chwilę w milczeniu, a dziewczyna nagle podniosła się lekko i ułożyła głowę na jego torsie patrząc mu prosto w oczy.
-Każdy ma swoje wady...nikt nie jest idealny. Każdy z nas ma w sobie coś pięknego-zaczęła mówić by po chwili dodać nieco ciszej-No chyba, że mowa o Vanessie. Ona to wredna pijawka...
Narzeczony zaśmiał się cicho
-Czemu w sumie się tak nie lubicie?
-Czemu jej nie lubię? Też mi pytanie...Gdyby była chodź trochę dobra i nie zaślepiona miłością do pieniędzy, gdyby chodź przyszła przeprosić za pewną sytuację..Ja bym jej wybaczyła! Nie spisałabym ją na ostateczną stratę...Ale ona nie...I jeszcze tak strasznie się do ciebie mizia!
-Jesteś zazdrosna-ocenił cicho
-To też, ale nie o to w tym chodzi!
(Desmodorze?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz