Mężczyzna zaśmiał się zadowolony.
- Transport? A to dobre. Przecież ty praktycznie nic nie ważysz. Nawet w tej postaci wydajesz się drobna.
Zauważył na jej twarzy śliczny rumieniec. Selthus westchnął, zrzędząc pod nosem i zaczął rozstawiać magiczne pułapki.
- W nocy znowu będziemy mieli towarzystwo. - powiedział i syknął wściekle, widząc zbliżającego się Naga. - Ani mi się waż! Zepsujesz zaklęcia.
Seen zamarł w "pół kroku".
- Mogę pomóc?
- Taaa zejdź mi z oczu.
Zmrużył niebezpiecznie oczy i prychnął urażony. Postanowił jednak nie obcinać mu wspaniałomyślnie głowy i zajął się przygotowywaniem ogniska. Wielkie naręcza drewna rzucił chwilę potem na środek polany a dziewczyna podskoczyła. Pech chciał, że tym razem w barierze nie znalazło się ani jedno drzewo na którym mogła się skryć.
- Co jest? - zapytał widząc jak drży.
Spojrzała na niego a dolna warga lekko drżała.
- N...nic. Tylko...
- Boisz się ich?- wskazał głową na ciemny las.
- Nie tylko...
Wydawała się kłamać ale to zignorował. Specjalnie tak ułożył ogon aby odgradzał ją od ciemności. Szybko rozpalił ognisko i złociste blaski tańczyły po polerowanych łuskach. Ker wskazał na krwawą plamę na sukience.
- Znam dobrego uzdrowiciela. Pomógłby... nieco.
Jego sowa zostały zagłuszone przez przeraźliwe piski stworów. Wyglądało na to, że ta noc też nie będzie spokojna.
- Musimy znaleźć wyjście z wyspy bo kończą się składniki zaklęć. Jeszcze góra dwie noce i stracimy barierę. - powiedział Selthus siadając przy ognisku.
<Blair? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz