Zamyślony nawet nie spostrzegłem, kiedy dziewczyna zaczęła bawić się kosmykiem moich włosów. Krajobraz za oknem nasuwał stare wspomnienia.
- Do jednego ze światów podobnych do tego - machnąłem w stronę wysokich gór - wyruszył mój stary przyjaciel. - zawahałem się czy powinienem jej opowiadać historie nieistniejącego już Smoczego Legowiska.
Dawno temu poprzysiągłem sobie, ze nie będę wracał do przeszłości i nie zamierzałem nikogo nią obarczać.
- Chcesz sprawdzić czy natkniesz się na jego ślady? - stanęła przy mnie nadal trzymając w dłoni moje włosy.
- Podobają ci się? - uśmiechnąłem się lekko.
Zawstydzona natychmiast puściła kosmyk i założyła ręce na piersi. Sięgnąłem ręką do jednej z kieszeni ubrania i po chwili wyciągnąłem połyskujący przedmiot. Podałem go Liwii.
- Czy to może być zamiast włosów? - ze zdumieniem spoglądała na wielką łuskę o błękitnym środku przechodzącą łagodnie w srebro na krawędziach. Połyskiwała lekko w słońcu barwami tęczy - To pozwoli ci mnie zapamiętać.
Wstrzymała oddech, nie mogąc wykrztusić słowa.
- Podobno jest coś warta. Niestety jeszcze przez pewien czas nie będę zrzucał starych łusek, więc musi ci wystarczyć ta jedna. - puściłem do niej oko - Masz ochotę pozwiedzać okolicę? Przy okazji sprawdzę czy przed laty nie kręcił się tu jakiś smok.
- Możemy zostawić Aarona samego? - spytała niepewnie, chowając upominek.
- Nic mu nie będzie. W tej chwili samotność dobrze mu zrobi, pewnie musi przemyśleć parę rzeczy.
Podałem Liwii własny płaszcz i otworzyłem oko na oścież. Drżąc lekko, wspięła się na parapet i przytrzymała framugi.
- Gotowa? - chwyciłem ją w talii, wyskakując na zewnątrz i przyjmując smoczą postać - Trzymaj się mocno! - próbowałem przekrzyczeć szum wiatru, kiedy wzbijaliśmy się w powietrze.
Usłyszałem zachwycony okrzyk dziewczyny. Pod nami rozpościerał się wspaniały widok białych wież siedziby dżina i ośnieżone szczyty gór sięgających aż po horyzont. Gdzieś w oddali dostrzegłem błysk promieni słońca odbijających się w tafli jeziora. Postanowiłem rozpocząć poszukiwania właśnie tam.
<Liwia?>
- Chcesz sprawdzić czy natkniesz się na jego ślady? - stanęła przy mnie nadal trzymając w dłoni moje włosy.
- Podobają ci się? - uśmiechnąłem się lekko.
Zawstydzona natychmiast puściła kosmyk i założyła ręce na piersi. Sięgnąłem ręką do jednej z kieszeni ubrania i po chwili wyciągnąłem połyskujący przedmiot. Podałem go Liwii.
- Czy to może być zamiast włosów? - ze zdumieniem spoglądała na wielką łuskę o błękitnym środku przechodzącą łagodnie w srebro na krawędziach. Połyskiwała lekko w słońcu barwami tęczy - To pozwoli ci mnie zapamiętać.
Wstrzymała oddech, nie mogąc wykrztusić słowa.
- Podobno jest coś warta. Niestety jeszcze przez pewien czas nie będę zrzucał starych łusek, więc musi ci wystarczyć ta jedna. - puściłem do niej oko - Masz ochotę pozwiedzać okolicę? Przy okazji sprawdzę czy przed laty nie kręcił się tu jakiś smok.
- Możemy zostawić Aarona samego? - spytała niepewnie, chowając upominek.
- Nic mu nie będzie. W tej chwili samotność dobrze mu zrobi, pewnie musi przemyśleć parę rzeczy.
Podałem Liwii własny płaszcz i otworzyłem oko na oścież. Drżąc lekko, wspięła się na parapet i przytrzymała framugi.
- Gotowa? - chwyciłem ją w talii, wyskakując na zewnątrz i przyjmując smoczą postać - Trzymaj się mocno! - próbowałem przekrzyczeć szum wiatru, kiedy wzbijaliśmy się w powietrze.
Usłyszałem zachwycony okrzyk dziewczyny. Pod nami rozpościerał się wspaniały widok białych wież siedziby dżina i ośnieżone szczyty gór sięgających aż po horyzont. Gdzieś w oddali dostrzegłem błysk promieni słońca odbijających się w tafli jeziora. Postanowiłem rozpocząć poszukiwania właśnie tam.
<Liwia?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz