Kotka przełknęła ślinę, a w jej szafirowych oczach zagościł cień strachu. Ryk spalanych potworów był strasznie głośny i tak przepełniony bolesną agonią. W końcu gdy odpuściły zielony blask ustał.
-I po wszystkim-zadowolił się mężczyzna-Możemy znów iść spać...
Położył się, a każdy jego ruch był spokojny, tak jakby żaden potwór przed chwilą nie próbował się tu przedostać i ich pozabijać.
Dziwne stworzenie przybysza prychnęło na nią cicho i położyło się na panie. Godziny mijały: ta dwójka spokojnie spała, lecz Blair jakoś nie mogła. Czuła się osaczona i obserwowana. Czyżby potwory nie wycofały się tylko lekko oddaliły by uniknąć spalenia. Tak..z pewnością tak. Dziewczyna zamieniła się w kota i weszła na pobliskie drzewo będące jeszcze chronionej strefie. Przynajmniej trochę czasu minie jeśli stworą uda się tu przedostać..a może wcale jej nie złapią? Leżąc właśnie na jednej z najwyższych gałęzi Blair zasnęła. Rano obudziło ją zawodzenie Kropka i głos mężczyzny.
-Gdzie ona polazła?-jego ton głosu nie świadczył o zadowoleniu.
Kotka zeskoczyła z drzewa i spojrzała na niego. Kropek rzucił się w jej stronę biegiem: nie miał przyjacielskich zamiarów gdyż głośno warczał. Jedno słowo, jedno polecenie Nekromanty, a "zwierzak" wrócił do niego. Blair spojrzała na nich po czym zamieniła się znów w człowieka
-Mało brakowało, a to coś by mnie zaatakowało!-jęknęła
(Selthus?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz