Garuda przez chwilę rozkoszował się czymś zupełnie nowym od czasu ponownego powstania. Ta drobna, bezbronna dziewczyna, z nieznanych mu przyczyn zdecydowała zostać. Tylko... dlaczego? Oczywiście nie miała szans go odmienić. Wielu już próbowało i zazwyczaj kończyli raczej marnie, kilka metrów pod ziemią, lub jako nieumarli.
Potrząsnął lekko głową chcą pozbyć się irytujących myśli. Nie czas i pora na to. Musiał teraz zadbać o tą drobną iskierkę którą złożono w ręce.
- No już dobrze. - powiedział nieco speszony.
Westchnęła i odsunęła się nieco.
- Co teraz będzie? - zapytała cichutko.
Nie mógł się powstrzymać i pogładził blady policzek dziewczyny.
- Nadal jestem ci winny śniadanie. - zdobył się na słaby uśmiech.
- A... - nie dokończyła, ale oboje wiedzieli o kogo chodzi.
- Nie martw się. Gdy tylko na niego wpadnę szybko oczyszczę świat z wampira.
- Nie! Błagam... proszę... - kręciła głową z rozpaczą w oczach.
Westchnął jak męczennik. Oczywiście udawał. Chciał tylko zobaczyć reakcję. Może po napawać się nieco?
- Wszystko się jeszcze okaże. Póki co, nie zamartwiaj się.
Kiwnęła głową i stała przez chwilę, wpatrzona w czubki butów.
- Zastanawia mnie jedno. - zaczął, chwytając ją lekko pod ramię i prowadząc ubitą ścieżką która dziwnie falowała.
Jakby nie była realna, co okazałoby się niebezpiecznie bliskie prawdy.
- Co? - zapytała po chwili, odrywając wzrok od migoczącym błękitem kamieni chodnika.
Czy jej się zdawało, czy faktycznie drzewa wyglądały inaczej?
- Dlaczego nie uciekasz. Aż tak silny nie jestem. Dobrze wiesz, że gdybyś się postarała, mogłabyś mnie przechytrzyć. - odgarnął jej włosy z czoła a krajobraz zmienił się znacznie bardziej.
Znaleźli się jakimś sposobem w Nilfheimie. Bardzo daleko od samotnej wyspy na której wciąż przebywał Nessar.
<Meg? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz