Nag zmarszczył brwi.
- Mmm jesteś samobójczynią, ale doceniam twoją odwagę. Dobra, chodź. - wstał zakładając z wprawą wielkie ostrza na plecy.
Wyszedł pierwszy a dziewczyna odprowadzana wzrokiem strażników za nim. Gdy jednak doszli do sali tronowej nie było tam Desmodora. Inny Władca stał przy oknie odwrócony do nich tyłem.
- Władco? - zapytał Seen.
Wysoki mężczyzna odwrócił się do nich i dziewczyna rozpoznała Rakanotha. Z początku uśmiechnęła się nawet, ale zaraz potem zamarła wiedząc w jak nieciekawej jest pozycji.
- Caitlyn? A więc plotki są prawdziwe. Jesteś w zamku. - podszedł do niej i przejechał palcem po linii policzka. - Dawno się nie widzieliśmy.
Dziewczyna poczuła w sobie gniew Garudy który wręcz się gotował. Tylko dlaczego? Po chwili nieznana siła odepchnęła Seena a obok Caitlyn zmaterializował się cienisty kształt który z każdą chwilą przybierał na szczegółach.
- Rakanoth. - warknął. - Jak śmiesz jej dotykać po tym co zrobiłeś! - wrzasnął chwytając go za gardło.
Niestety nie mógł utrzymać swojej formy, zużył wcześniej zbyt wiele energii i dłoń zamieniła się w cień. Garuda zaskoczony cofnął się z nieodgadnioną miną.
- Wiem co zrobiłem. Wybacz mi Caitlyn. Nie chciałem abyś przez to miała problemy.
- Umieściłeś mnie w jej głowie i jeszcze przepraszasz?! Nie bądź śmieszny! Nikt na to nie zasługuje! Ona ma prawo do prywatności myśli i ... - zawahał się spoglądając niepewnie na dziewczynę. Powiedział za wiele, musiał się wycofać. Przynajmniej odrobinę. Wskazał wściekły na demona. - Masz jej pomóc. Rozumiesz?! Nie obchodzi mnie jak i kiedy!
Stracił zupełnie formę i zamigotał jak dziwny miraż. Po chwili wycofał się ponownie do jej wnętrza gdzie z trudem opanował wściekłość.
<Caitlyn? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz