.

.
.
.

środa, 21 stycznia 2015

Od Darricka/ Asmistusa- Cd. Nelly

Seen spojrzał zaskoczony na dziewczynę ale po chwili już mknął do kuchni. Darrick oparł się o ścianę z irytującym uśmieszkiem.
- Zdajesz sobie sprawę, że wpuściłaś wielkiego węża do kuchni? I naprawdę sądzisz, że niczego nie zniszczy?
Nelly zamrugała i gdy usłyszała dziwny syk a po chwili lecące przedmioty, pobiegła.
- No nie! Miałeś uważać!
Wężowaty wpatrywał się w nią z miną niewiniątka.
- Wybacz. Ale ja posprzątam... serio.
- Mhm już lepiej nic nie rób. - warknęła grożąc mu.
.Zaczął coś szybko mówić w nieznanym języku, ale na pewno były to przekleństwa. Darrick również podszedł, wyraźnie zaciekawiony. Kuchnia nie wyglądała najgorzej. Poleciało kilka garnków strąconych zapewne przez za duży ogon węża. Poza tym może by podpadło odrobinę rozbitych talerzy.
- Przez ciebie teraz będą wiedzieli, że tu byłam! - wrzasnęła wściekła.
- No ale...
- Cicho! - krążyła szybko wokół niego z zaciętą miną.
Zastanawiała się zapewne jak wybrnąć z kłopotliwej sytuacji.
- A co zrobisz z czarownikiem? To wredny typ, nie odpuści. - powiedział Darrick chwytając z blatu jabłko.
- Znasz go, to może... - zaczęła.
- Nie. Uwierz mi, z nim nie ma żartów. Aż dziwne, że pozwolił nam tak po prostu odejść.
- Pewnie podejrzewa, że nie ma stąd innego wyjścia. - dodała.
- Błagam, niech będzie.
- Nie ma. - warknęła.
- Mmm to nie pozostaje nam nic innego jak zjeść to po co przyszliśmy i wybłagać u niego łaskę. - stwierdził.
- Myślisz, że damy radę? - zapytała siadając.
- Nie wiem.
Gdy w końcu poradzili sobie jako tako z porządkami i wszystko wyglądało nawet nieźle, zabrali się za jedzenie. Humory niestety nie dopisywały, przez czekające ich starcie z "potworem".
- Nie może być tak zły. - powiedziała Nelly.
Darrick zachłysnął się ciastkiem.
- Kochana już po nas i to w najlepszym wypadku. Ale lepiej teraz niż później. Jak wyżyje się na tobie, nas może puści wolno.
- Zaraz... co?!
Usłyszeli dziwny dźwięk podobny do rozrywania metalu przez wielkie pazury. Z ociąganiem wyszli na dziedziniec otoczony ze wszystkich stron budynkami. Asmistus siedział na kryształowej ławce którą zapewne sam przywołał. Bawił się małym ognikiem przeskakującym zwinnie z jednej ręki do drugiej.
- No nareszcie. Myślałem, że uciekacie. A przecież to byłoby bardzo niemądre. - powiedział strasznym głosem.
- Skąd... znasz mnie. - podsunął Darrick.
- Dlatego tu siedzę. A teraz zamilcz albo zamienię twój język w robaka.
Darrick zamknął usta. Mag tymczasem spojrzał na dziewczynę.
- Tydzień. - wskazał kosturem.
- Słucham?
- Tydzień służby u mnie i ten budyneczek będzie twój pod warunkiem, że nie zrobisz mi bałaganu w pracowni, ale... jest jeden warunek.
- Jaki?
- Wykonujesz moje rozkazy i sprzątasz w domu. Mmm umiesz gotować?

<Hehe Nelly? >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz