.

.
.
.

piątek, 30 stycznia 2015

Od Shanga/ Darricka i reszty - Cd. Mir

Dracolisz nie wiedział co się działo. Boleśnie odczuwał skutki zaklęcia maga które poraziło również jego. Był bardzo wrażliwy na światło i teraz leżał na wilgotnych kamieniach chodnika, dysząc ciężko. Szybko jednak stłumił ból i wszystkie inne myśli prócz jednej. Mir.
Rozejrzał się, tracąc powoli wzrok. Demon wciąż napierał na maga. Jego wielkie, czarne skrzydła wydawały się utkane z ciemności. Asmistus jednak stał niewzruszony. Wyciągnął dłoń do przodu a usta poruszały się nieznacznie w bezgłośnym zaklęciu. Ile jednak mógł wytrzymać? To nie było ważne. Dracolisz z trudem wstał i już chciał iść do dziewczyny ale został ponownie odrzucony przez czerwoną łunę która ją pochłonęła.
- Mir! - zdołał wykrzyczeć.
Gdy niezwykła moc odepchnęła go do tyłu, wylądował na ścianie sąsiedniego budynku. Tym razem jednak zupełnie nie mógł się poruszać.
Tymczasem Asmistus widząc dziwne zdarzenie zaklął wyjątkowo szpetnie i okręcił się wokół własnej osi, materializując w dłoni kostur. Przybrał normalną postać a Malthael syknął, nagle go rozpoznając.
- No tak. Kto inny byłby w stanie tak mnie zirytować. - warknął.
Mag wykonał drwiący pokłon.
- Zejdź mi z drogi braciszku.
Demon zacisnął mocniej dłonie na ostrzach. Z trudem panował nad emocjami.
- Nigdy.
- Zmiotę cię.
- Już to zrobiłeś. - ruszył do ataku a Asmistus wiedział, że łatwo nie będzie.
Gdy Mir przestała dotykać nogami podłoża, wznosząc się wyżej i wyżej w świetlistej kuli energii, coś albo ktoś złapał jej dłoń.
- Nie uciekaj siostrzyczko. - usłyszała drwiący szept.
Po chwili maleńkie wyładowania energii skupiły się również na medalionie Darricka, wciągając go w okrąg mocy. Chwycił mocniej dziewczynę, przyciągając do siebie. Nie miał pojęcia co się dzieje. Mir wydawała się równie zagubiona co on. Tyle, że znacznie bardziej osłabiona. Wyczuwał niezwykłą siłę która chciała ją wyrwać z jego ramion, ale nie pozwolił. Zrobił jedyne co mógł. Skupił się i sięgnął do własnej magii ziemi po pomoc. Zostali otoczeni grubym murem z błota i kamieni chodnikowych, a czerwony blask powoli zgasł, tracąc na mocy. Darrick odetchnął z ulgą. Nie chciał przyznać nawet sam przed sobą, że było blisko.
- Jak następnym razem będziesz chciała polatać to mnie uprzedź. Zacznę biec w innym kierunku. - powiedział zadowolony, że to już koniec.
Był w błędzie. Został jeszcze wściekły demon po drugiej stronie muru.

<Mir? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz