- Po co przyprowadziłeś tutaj tego Naga, Darrick? I... tą trzecią? Pokaż mi się. Widzę cię doskonale.
Westchnęłam i wyszłam zza pleców Seena. Chciałam pozostać
niewidoczna, jakoś się przemknąć do mieszkania, a potem coś wymyślić,
ale już od początku podejrzewałam, że w przypadku Asmitusa to nie
przejdzie.
- To ma być twoja eskorta, skarbie? - spytał rozbawiony.
- Nie rozumiem... - pokręciłam głową - O tej porze pana nie powinno tu być. To znaczy, w laboratorium.
- Niby dlaczego? Hmm?
- No słyszałam wczoraj wieczorem, jak pan rozmawiał...
- A więc to ty. Jeśli przechodziłaś tędy przez cały tydzień, muszę
przyznać, że jesteś sprytniejsza, niż na to wyglądasz, maleńka. Ale i
tak nie udało ci się mnie przechytrzyć. Z nikim nie rozmawiałem. Byłem
ciekawy, czy przyjdziesz. Miło mi cię poznać.
- Dość tego - warknął Seen, dobywając miecza - Mam ochotę na słodycze.
Chciał zaatakować, ale zatrzymałam jego rękę w połowie drogi.
- Nie radzę. Naprawdę nie radzę - powiedziałam cicho, po czym zwróciłam
się do Asmitusa - Proszę... My tylko chcemy przejść. Tylko raz.
Wieczorem się stąd wynoszę. Obiecuję.
- A co ja będę miał w zamian? - zapytał, obracając w powietrzu ognistą kulę.
Wyciągnęłam zza płaszcza sakiewkę.
- Pieniądze mnie nie interesują.
- To nie wiem... Może potrzebuje pan jakieś informacje?
- Sam potrafię sobie z tym poradzić.
Spojrzałam na Darricka i Seena z rezygnacją.
- Albo przepuszczę was. Tylko w jedną stronę.
- A w drugą? Zostaniemy tam do końca życia, tak? - spytał Darrick podejrzliwie.
- Nie. Powiedzmy, pomyślę nad... zapłatą - nie wiedzieć czemu w trakcie
wypowiadania tych słów mag spoglądał na mnie znacząco - Idźcie już. Mogę
zmienić zdanie.
Seen i Darrick przemierzyli laboratorium pierwsi, mierząc Asmitusa
wrogim spojrzeniem. Ja szłam parę kroków za nimi, patrząc mu w oczy
najdłużej.
- Gdzie teraz?
- Za mną - wyprzedziłam ich i opuściłam budynek. Wyszłam na całkowicie
zabudowany dziedziniec. Jedyne wyjście stanowiły drzwi laboratorium albo
okno naprzeciw wejścia. Lekko wskoczyłam do środka mieszkania, a moi
towarzysze wskoczyli za mną.
- Hmm... Rozgośćcie się. Tam jest kuchnia. Tylko spróbujcie nie zostawiać po sobie śladów - odezwałam się pierwsza.
<Darrick/Seen? ^^>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz