Przez ułamek sekundy rozglądałem się zdezorientowany po pomieszczeniu w poszukiwaniu zagrożenia. Dopiero plusk wody i przerażony głos wróżki otrzeźwił mnie na tyle, że zacząłem jasno myśleć. Natychmiast wykonałem "w tył zwrot", mamrocząc pod nosem ciche "przepraszam". Złośliwe zwierzątko pisnęło uradowane ze swojego kąta i rzuciło we mnie ciężką mydelniczką. Stojąc plecami do paskudy nie miałem szans uchylić się przed pociskiem, więc oberwałem w potylicę. Syknąłem wściekle i zacisnąłem pięści aż pobielały mi kostki. Powoli wypuściłem powietrze z płuc, nie dając się tym samym ponieść emocjom. Z wyjątkowo paskudnym uśmieszkiem na ustach wypowiedziałem szeptem zaklęcie, które podziałało natychmiast. Żywe drzewo stanowiące jedną ze ścian łaźni wypuściło młode pędy, oplatając ciało niewielkiego stworka. Seria wyjątkowo wyszukanych przekleństw w kilku językach przekonała mnie ostatecznie, że zwierzę ugrzęzło w pułapce na dobre. Zadowolony z efektu podszedłem do drzwi i nacisnąłem klamkę.
- Masz wyjątkowo zgrabne nogi Dzwoneczku. - rzuciłem przez ramię i pospiesznie opuściłem łaźnię.
Ułamek sekundy później coś głośnym hukiem roztrzaskało się o drzwi. Minabi poczęstował mnie wymownym spojrzeniem i wskazał krzesło. Nim wróżka skończyła kąpiel nieniepokojona przez nikogo, odbyliśmy ze skrzatem długą rozmowę. Udzielił mi wskazówek dotyczących dalszej drogi i obchodzenia się z wyjątkowo delikatną towarzyszką. Nalegał byśmy wyruszyli jak najszybciej i obiecał, że wszystko wyjaśni u wodza mego ludu.
- Czy Florana nie powinna wypocząć kilka dni i dojść do siebie? - nie byłem pewien czy podoła długiej wyprawie.
- Wiele przeszła. Pamiętaj, że od lat musiała sobie radzić sama. Jest o wiele silniejsza, niż mógłbyś sądzić, a jednocześnie delikatna jak płatek pierwszego śniegu. Uważaj na nią. - poklepał sękatą ręką moje ramieniu, wstając przy tym ze stołka, by dosięgnąć.
Drzwi do łaźni otworzyły się powoli, a w nich stanęła ubrana w świeżą sukienkę Florana. Zaparło mi dech w piersi, nie potrafiłem oderwać od niej oczu. Długie, włosy opadały na drobne ramiona kaskadą ciepłego złota. Delikatne skrzydła motyla jaśniały własnym blaskiem i poruszały się lekko. Uroczą twarz wróżki zdobił łagodny uśmiech i rumieńce. Natychmiast wstałem z krzesła i kilkoma krokami znalazłem się przy dziewczynie. Głos Minabiego dochodził gdzieś z oddali, więc zignorowałem go zupełnie. Przyklęknąłem na jedno kolano i wciąż wpatrując się w wielkie, ciemne oczy ująłem drobną dłoń.
- Pani pozwól bym towarzyszył ci jako strażnik i wierny sługa. - jak zahipnotyzowany ucałowałem koniuszki palców smukłej ręki.
<Florano?>
- Masz wyjątkowo zgrabne nogi Dzwoneczku. - rzuciłem przez ramię i pospiesznie opuściłem łaźnię.
Ułamek sekundy później coś głośnym hukiem roztrzaskało się o drzwi. Minabi poczęstował mnie wymownym spojrzeniem i wskazał krzesło. Nim wróżka skończyła kąpiel nieniepokojona przez nikogo, odbyliśmy ze skrzatem długą rozmowę. Udzielił mi wskazówek dotyczących dalszej drogi i obchodzenia się z wyjątkowo delikatną towarzyszką. Nalegał byśmy wyruszyli jak najszybciej i obiecał, że wszystko wyjaśni u wodza mego ludu.
- Czy Florana nie powinna wypocząć kilka dni i dojść do siebie? - nie byłem pewien czy podoła długiej wyprawie.
- Wiele przeszła. Pamiętaj, że od lat musiała sobie radzić sama. Jest o wiele silniejsza, niż mógłbyś sądzić, a jednocześnie delikatna jak płatek pierwszego śniegu. Uważaj na nią. - poklepał sękatą ręką moje ramieniu, wstając przy tym ze stołka, by dosięgnąć.
Drzwi do łaźni otworzyły się powoli, a w nich stanęła ubrana w świeżą sukienkę Florana. Zaparło mi dech w piersi, nie potrafiłem oderwać od niej oczu. Długie, włosy opadały na drobne ramiona kaskadą ciepłego złota. Delikatne skrzydła motyla jaśniały własnym blaskiem i poruszały się lekko. Uroczą twarz wróżki zdobił łagodny uśmiech i rumieńce. Natychmiast wstałem z krzesła i kilkoma krokami znalazłem się przy dziewczynie. Głos Minabiego dochodził gdzieś z oddali, więc zignorowałem go zupełnie. Przyklęknąłem na jedno kolano i wciąż wpatrując się w wielkie, ciemne oczy ująłem drobną dłoń.
- Pani pozwól bym towarzyszył ci jako strażnik i wierny sługa. - jak zahipnotyzowany ucałowałem koniuszki palców smukłej ręki.
<Florano?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz