Yeal kopnął kamyk, który potoczył się po ścieżce i wpadł do rowu częściowo wypełnionego wodą. Niska dziewczyna spojrzała na niego ukradkiem. Wydawał się zamyślony, co nie było do niego podobne. Jednak podróżowali już od jakiegoś czasu. Może tęsknił za mistrzem? Chłopak podchwycił jej spojrzenie i uśmiechnął się ciepło. Trudno było go nie lubić.
Usłyszała jakiś szelest. Kocie uszy stanęły na sztorc, ogon końcówka ogona zadrgała nerwowo.
Kroki na trakcie. Ktoś zbliżał się niespiesznym krokiem, ale musiał dopiero co wejść na drogę. Po co ktoś miałby chodzić po takim lesie? Okolica nie należała do najprzyjemniejszych. Wszyscy odradzali tą trasę. A więc czyżby...?
Smok spojrzał na nią z ukosa.
-Powiadasz, że to ja jestem zbyt nieufny?
Ayame prychnęła odrzucając włosy do tyłu, jednocześnie wciąż nasłuchując.
-Ostrzegali nas przed tym miejscem, warto więc uważać.
-Nie chciałbym przypominać, kto nalegał, żeby obrać tą drogą.
-Szczegóły.- Mruknęła. Po czym szybko dodała:- Idzie.
Na ścieżkę wyszedł wysoki, młody mężczyzna. Zapanowało dziwne milczenie, kroki na żwirze wydawały się głośne niczym wystrzały. Nieznajomy zatrzymał się metr od nich. Chłopak chciał się zatrzymać, ale Ayame pociągnęła go za rękaw.
-Ciekawe egzemplarze.- Powiedział nagle nieznajomy. Przyjaciele odwrócili się jak na komendę. Obcy miał blond włosy i niebieskie oczy. Dziewczyna spojrzała na niego niuefnie.
-O co ci chodzi?
< Oliver? :3>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz