.

.
.
.

piątek, 30 stycznia 2015

Od Florany - Cd. Acaira

Florana stała sztywno, wpatrzona w wojownika. Poczuła jak jej twarz nabiera odcieni czerwieni. Zrobiła wielkie, zdumione oczy. Przez chwilę zupełnie nie wiedziała co powiedzieć. Ale nie wyczuła u niego drwiny czy kłamstwa. Mówił szczerze, prosto z serca. Mimo, że tego nie rozumiała nie mogła zignorować. Ale wyswobodziła zawstydzona dłoń, z lekkim uśmiechem. Zignorowała fakt, że zapewne wygląda jak burak. Natychmiast też przytuliła się do niego ze łzami w oczach.
- Dziękuję. Nikt jeszcze nie powiedział mi czegoś... - głos jej się załamał. Po chwili jednak zdecydowała, że nie wypada tak się zachowywać i odskoczyła, zawstydzona jeszcze bardziej. - Przepraszam. - wybełkotała. - Nie powinnam. I absolutnie nie potrzebuję sługi. A bez obrońcy świetnie sobie radziłam. - mruknęła niezadowolona.
Minabi zaśmiał się i poklepał ją po dłoni.
- Powinnaś coś zjeść. Ty też. - spojrzał na Acaira.
Nie czekając na odpowiedź ruszył pierwszy do sąsiedniej komnaty. Okazała się żałośnie mała dla trzech osób, ale Minabi chyba tego nie zauważył.
- No, siadajcie. Na co czekacie?
Florana po chwili zajęła miejsce na małym stołku ustawionym przy rozklekotanym stole.
- Minabi, ale ty wiesz, że ja nie mogę tu zostać? - zaczęła niepewnie.
Machnął  ręką i zaczął przynosić posiłek. Wróżka nie spuszczała zamyślonych oczu z Acaira. Wyglądało to zupełnie tak jakby właśnie go oceniła i podjęła nieodwracalną decyzję. Z czarnych oczu nic nie można było wyczytać. W końcu westchnęła i zaczęła cicho mówić.
- Rozumiem, że jak tylko znikniemy z oczu Minabiego, rozstaniemy się. Nie chcę być dla ciebie ciężarem. W końcu właściwie jestem wabikiem na wszelkie kłopoty, a nekromanci wprost mnie uwielbiają. - zadrżała mimowolnie. - Nie oczekuję, że zrobisz coś ponad to. I tak jestem wdzięczna za ratunek. Nie musisz dalej brnąć w całą sprawę. - gdy mówiła, onyksowe oczy wyrażały tylko spokój i zdecydowanie.
Jakby była pewna, że tak właśnie zrobi. W końcu kto chciałby się narażać dla nieznajomej? Acair nie zdążył odpowiedzieć gdyż przyszedł Minabi, podśpiewując pod nosem.
- No? Co takie wisielcze humorki? - zamarł gdy usłyszeli dziwne poruszenie na zewnątrz.
W mgnieniu oka podbiegł do okien i wciągnął ze świstem powietrze.
- Co się dzieje? - podeszli do niego tylko po to by ujrzeć na zewnątrz istny koszmar.
Ten sam nekromanta który ją ścigał, tym razem nie był sam. W otoczeniu jeszcze większej grupy sług i innych czarnych magów szedł do niewielkich drzwiczek chatki. Zamiast jednak zapukać wywarzył kopniakiem.
- Oddajcie mi wróżkę po dobroci, albo... - jak na sygnał stwory wydały grzmiący ryk.
Minabi spojrzał na swoich towarzyszy i popchnął Floranę do Acaira.
- Zabierz ją stąd. - syknął idąc na spotkanie przeznaczenia.
Nekromanta nie mógł jeszcze widzieć dziewczyny gdyż przebywali w innym pomieszczeniu. Jedyną ich szansą była ucieczka.

<Acair? :3 >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz