-Jesteś tego pewien?-zdziwiła się
-Tak..Skoro mordował swoich właścicieli to jaką masz pewność, że nie zamorduje osoby mającej własnego dżina?
Lili westchnęła cicho
-Nie przejmuj się tym tak-położyła mu dłoń na ramieniu
-Ale...
-Tak wiem...Jeśli ja umrę to pierścień z tobą może trafić do kogoś gorszego..No nie ważne..ja już wracam do swej komnaty-mruknęła
Okazało się, że Li nie został dłużej w ogrodzie, tylko podążył za swoją tymczasową właścicielką.
Dziewczyna usiadła na łóżku i uśmiechnęła się do Li.
-Wiesz co...może nie znam Mistrza tak dobrze, ale nie wydaje mi się by mógł zabić kogoś z takiego powodu..
-Wydaje się! On jest straszny..
Lili zaśmiała się cicho
-Moje pierwsze wrażenie o nim było takie samo. Niesamowicie się go bałam..ale...okazał mi już kilka razy dobroć. Na przykład napisał do Muspelheimu, tylko po to bym mogła jakoś skontaktować się z siostrą..Co prawda Mistrz bywa oschły i przerażający, ale im więcej czasu z nim spędzam tym bardziej przyzwyczajam się do tego i odnajduje w nim też te pozytywne cechy...
Przerwało jej pukanie do drzwi: Li błyskawicznie zniknął, a do pomieszczenia wszedł Asmistus
-Rozmawiałaś z kimś?-zapytał
-Ym..nie..nie...tak sobie..no..-mruknęła
(Asmi? xd)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz