.

.
.
.

środa, 28 stycznia 2015

Od Lotara - Cd. Elaizy

Lotar usiadł na stworze i polecieli na arenę niedaleko zamku. Nie wiedział co tam zobaczy, ale wiedział ze to nic dobrego. Po kilku minutach dotarli na miejsce, zlazł ze stwora. Zdecydowanie wolał swojego wilka.
-To jak gotowy na widowisko? - Spytała ruszając przed siebie, po chwili zatrzymali się w miejscu gdzie stały dwa bogato zdobione krzesła. Dach okrywał ich cieniem, królowa usiadła uśmiechnięta wskazując Lotarowi miejsce obok. - Dobrze. Wprowadzić go!
Na arenę został wprowadzony jakiś człowiek. Był bardzo chudy, ledwo co trzymał się na nogach.
-Za karę stoczysz walkę z naszym zwierzaczkiem. Powodzenia.- Powiedziała uśmiechnięta i dała znak strażnikowi, aby wypuścił stwora. Po chwili na arenę wskoczyło coś podobnego do chimery. Zamiast sierści miała smocze łuski, więc nawet jeśli ten człowiek dostałby broń to nie przebiłby tych łusek. Czarny stwór zbliżał się do człowieka, cicho mrucząc. - Obserwuj Lotarze, chciałabym abyś był świadomy co czeka twoją koleżankę jeśli nie będziesz posłuszny.
Człowiek zaczął uciekać, a przynajmniej próbował. Stwór po jednym skoku dopadł nieszczęsnego człowieka, przygniótł go łapą miażdżąc mu kości. Chwycił go zębami rozrywając ciało i rozrzucając je po arenie. Nagle do jego umysłu wkradła się królowa podstawiając zamiast tego człowieka Elaizę. Widział jak stwór dopada ją i zaczyna rozrywać, słyszał jej krzyk. To co zobaczył w umyśle tak nim wstrząsnęło że zerwał się z krzesła i rzucił nim w stronę areny wydzierając się jak nigdy w życiu.
-Dość! Proszę! - Wydzierał się i upadł podpierając się rękoma, patrzył na arenę. Po chwili miejsce Elaizy zastąpił ten sam człowiek który był na początku. Stwór chodził po arenie i zjadał porozrzucane kawałki ciała człowieka. Opuścił głowę czując jak łzy zaczynają mu napływać do oczu. - Już dość.
-Wy ludzie jesteście tacy słabi. To Elaiza cię zniszczyła, uczucie do niej sprawiło że stałeś się jak baranek. - Powiedziała dotykając jego włosów
-To nie prawda. - Powiedział wstając i patrząc na królową, był od niej wyższy ale i tak był przy niej słaby.
-Lotarze, po prostu jeszcze tego nie dostrzegłeś. Wracajmy.
Znów lecieli na tym czymś, po chwili byli w zamku. Królowa szła obok niebo przez korytarz dając mu do zrozumienia że jeśli coś zrobi źle to Elaiza za to zapłaci.
-Wiem królowo.
-Mam taką nadzieję. Jutro straż przyprowadzi cię na śniadanie. Dobranoc Lotarze.
-Dobranoc królowo. - Odpowiedział Lotar przymusowo się uśmiechając.
Królowa odeszła, a on otworzył drzwi od swojej komnaty. Poszedł szybko się umyć i położył się na łóżku. Zastanawiał się jak jutro będzie się czuł, nie będzie zapewne potrafił spojrzeć na Elaizę. Wiedział że to co widział w umyśle nigdy go nie opuści. Nie miał pojęcia kiedy zasnął, ale gdy otworzył oczy dostrzegł strażników. Wstał nie chcąc bym zrzuconym na ziemię. Razem z nimi ruszył w stronę sali na śniadanie.
~Elaizo?~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz