.

.
.
.

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Od Mir Cd Darricka/Shanga

Szłam śladem rudego mocniej ściskając pasek torby przewieszonej przez ramie. Shang pod niewinną postacią ognika schował się w jej wnętrzu. Przez warstwę materiału czułam jak pulsuje niecierpliwie. Zapewne nie zdawał sobie z tego sprawy, ale dodawał mi otuchy i pewności siebie. Wychodząc z karczmy w mrok nocy zastanawiałam się jak to możliwe, że demon zachowywał się bardziej ludzko i życzliwie niż przedstawiciel Bractwa Światła. A może to tylko moje szczęście...? Biorąc pod uwagę towarzystwo Frosta... Jakie jeszcze męty społeczne skrywał Zakon? Nie spuszczałam z oczu szerokich pleców "braciszka", walcząc z silną pokusą, by nie wbić mu sztyletu miedzy łopatki. Był arogancki, dumny, zbyt pewny siebie i nieobyty. Jak daleko mu było do Shanga! Zamarłam i nieświadomie zwolniłam kroku.
- Nie zostawaj w tyle siostrzyczko, bo się zgubisz. - doszedł mnie złośliwy śmiech Darricka.
Odetchnęłam z niewypowiedzianą ulgą, że nikt nie mógł zobaczyć mojego rumieńca. By oderwać myśli od ukrytego w torbie towarzysza, zaglądałam w ciemne i na pozór puste uliczki. Czasem dostrzegałam błysk stali lub cień, który natychmiast znikał, spostrzegłszy mojego przewodnika. Widać był tu dobrze znany...
- Daleko jeszcze? - spytałam cicho, szukając wzrokiem wierz ponad dachami.
- Jesteśmy prawie na miejscu. - skręcił w ślepą, zdawałoby się uliczkę.
Z wahaniem przystanęłam u wylotu zaułka. Coś było mocno nie tak...
- Shang, bądź w gotowości. - szepnęłam nieomal bezgłośnie, mając nadzieję, że Dracolich usłyszał.
Rudzielec szedł dalej, nie zważając na to, że nie idę za nim. Z każdą chwilą nabierałam przekonania, że z łatwością dałam się wciągnąć w pułapkę. Który z przedstawicieli Bractwa pozwoliłby sobie na przestawanie w tak nieodpowiednim towarzystwie w gospodzie spod ciemnej gwiazdy, mając "zaraz za rogiem" Zakon, który z pewnością nie odmówiłby schronienia swojemu przedstawicielowi. Towarzysze wyruszyli wcześniej, by przygotować... zasadzkę! Po raz ostatni rzuciłam spojrzenie na Frosta i cofnęłam się za róg starej kamienicy.
- Myśl... Myśl! - szeptałam, przyciskając palce do skroni.
Przyjaciele Darricka byli gdzieś w pobliżu, być może mężczyzna już zorientował się, że nie idę za nim. Co robić? Zniknąć i to jak najszybciej, może jeszcze zdążę uciec... Bezszelestnie wycofałam się w cień krużganka i wyszukując kolejną kryjówkę w ciemności pomknęłam zupełnie inną uliczką, niż ta, którą przyszliśmy.

<Darrick? Shang? Nas nie dogoniat.... xD>

1 komentarz: