.

.
.
.

piątek, 30 stycznia 2015

Od Flawii - Cd. Serana

Flawia spojrzała na niego zaskoczona, ale po chwili przypomniała sobie to co wmówiła dzieciom. Spojrzała gdzieś w bok, ludzie przechodzili obojętnie obok nich zajmując się własnymi sprawami.
-Nie mam czasu. - Powiedziała wpatrzona w swoje odbicie na szybie jakiegoś sklepu z obrazami i innymi rzeczami.
-Tym dzieciom powiedziałaś, że to ja będę ci dziś towarzyszyć.
-Skłamałam, musiałam ich się pozbyć. Gdybym tego nie zrobiła, nie dożyłabym dzisiejszego wieczora.
-Wiesz że kłamać nie wolno.
-Nie mam chyba aż takiego okropnego życia, aby dać się zabić tym dzieciom. - Dziewczyna spojrzała na mężczyznę i dotknęła ręką głowy. - Ile chcesz za tamte zniszczone zakupy.
-Nie chcę pieniędzy. Zamiast zapłaty będziesz musiała spędzić ze mną ten dzień.
-Nie muszę.
-To gdzie najpierw idziemy? - Spytał mężczyzna widocznie zadowolony.
-Nie ma żadnego my. Ja idę do domu.
-W takim razie idziemy do ciebie.
-Nigdy w życiu! Nie chciałbyś natknąć się na moich rodziców. - Powiedziała dziewczyna, już widziała swoich rodziców w akcji. Z opowiadań rodziców wynikało że człowiek stojący przed nią miał na imię Seran. Stwierdziła to również ze względu na jego nazwisko, wszystko się zgadzało. Flawia pokręciła głową chcąc pozbyć się zbędnych myśli, które kłębiły się w jej głowie. Spojrzała mężczyźnie w oczy, wiedziała że nie ma zamiaru się poddać. Nagle zauważyła podobieństwo między nim a grupką małych dzieci. Wolała jednak tego nie mówić. - Dobrze... Gdzie chcesz iść?
-Masz może jakiś pomysł? - Spytał wyraźnie zadowolony Seran, rozglądając się jakby w poszukiwaniu czegoś konkretnego.
-Niech będzie park. - Powiedziała obojętnie i wymijając mężczyznę ruszyła przed siebie. Szła nie za szybko, ale też nie za wolno. Osobiście najchętniej wbiegłaby na pobliskie drzewo. Nagle jej rozmyślania przerwał głos mężczyzny.
-Czemu mnie nie lubisz?
Dziewczyna spojrzała na niego i zaczęła się śmiać, po chwili jednak przestała jakby nie chcąc urazić Serana.
-Niczego takiego nie powiedziałam. Musimy na początek jednak pójść do mojego domu.
-Dlaczego?
-Muszę się przebrać. Jestem Oltirian i nie mam zamiaru ośmieszać się przebywając z tobą w tym zwykłym stroju. Tedy, pójdziemy skrótem.
-Śpieszysz się, aby spędzić ze mną resztę dnia. Miło z twojej strony. - Flawia zastanawiała się dlaczego właściwe prowadziła ich na skróty. Może... Nie miała żadnego pomysłu, ale wiedziała że istnieje jakieś logiczne wytłumaczenie.
-Bardzo możliwe. - Powiedziała z delikatnym uśmiechem i skręciła w uliczkę. Minął może kwadrans gdy dotarli na miejsce. Na obrzeżach miasta znajdował się spory pałacyk. Zaliczała się do największych posiadłości w mieście. Posiadłość była piękna ze względu na ilość zatrudnionej, która o wszystko dbała. Flawia otworzyła bramę i weszła do ogrodu, kilka osób chodziło pielęgnując trawnik. Gdy dostrzegli Flawię ukłonili się, dziewczyna podeszła do jednego z nich.
-Powiedzcie choć słowo moim rodzicom że tu byłam, to osobiście ukręcę wam wszystkim głowy. I ani słowa o nim. Zrozumieliśmy się?
-Oczywiście, panienko Flawio.
-Wracajcie do roboty. A ty idziesz ze mną. - Powiedziała dając znak mężczyźnie, aby poszedł za nią. Szybko dotarli pod jej balkon umieszczony na pierwszym piętrze. Kolejne piętra stały puste, ale ciągle gotowe na przyjęcie gości.
-Nie możesz wejść zwyczajnie przez drzwi?
-Nie, nie mam zamiaru spotkać się z moimi rodzicami. - Powiedziała dziewczyna wchodząc po pergoli, uważała aby nie trafić na kolce. Kilka razy pokaleczyła sobie dłonie i nie miała zamiaru znów tego powtarzać. Szybko weszła na górę, oczywiście drzwi balkonowe do jej pokoju były zawsze otwarte. Jedynie na noc Flawia je zamyka. Dziewczyna wskoczyła do pokoju i rozejrzała się. Podeszła do szafy, otworzyła ją i spojrzała na zawieszone suknie. Wzięła piękną zieloną suknię, przebrała się szybko i spojrzała w lustro. Suknia nie była bogato zrobiona, ale posiadała w sobie coś pięknego. Wyszła z pokoju i stanęła na balkonie.
-Skacz, złapie cię. - Powiedział Seran przyglądając się dziewczynie.
-Zabawny jesteś. - Odpowiedziała Flawia i posłała mu szczery uśmiech. Zeszła po pergoli i stanęła obok Serana patrząc na blakon. - Idziemy?
-Oczywiście.
Flawia szybko ruszyła w stronę bramy, mijając kłaniających się ogrodników.
-Pamiętajcie o tym co powiedziałam.
-Oczywiście, panienko Flawio.
Dziewczyna wraz z Seranem wyszła przez otwartą bramę. Gdy odeszli na jakieś pięćdziesiąt metrów Flawia postanowiła się w końcu odezwać.
-Chodźmy do parku, panie Seranie. - Powiedziała kończąc wiązać nowy warkocz, wcześniejszy był już trochę rozwalony.

 ~Seran? Zaproszenie zaakceptowane.~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz