.

.
.
.

środa, 28 stycznia 2015

Od Lurinny - Cd. Yunashi'ego/ Mediterano

-Ts! Mogliśmy iść dalej! nic mi.. Apsik! Nie jest...- Westchnęłam smarkając nosem. Grrr... głupia pogoda! Głupi Yunashi! Czemu on mnie niańczy? Żyję! Oświadczam wszem i wobec, iż ŻYJĘ! I mam się świetnie! Umiem o siebie zadbać a on nic...- Okryłam się szczelniej kocem i rzuciłam mu nienawistne spojrzenie. Mediterano w tym czasie gotował coś nad ogniem. Mówił że to zwykła herbatka. Jasne, gdyby "herbatka" tak pachniała...
-Proszę.- Medi podał mi z uśmiechem kubek z gorącym napojem. Niepewnie powąchałam. pachniał o niebo lepiej niż to co dziś skonsumowałam u tamtej Asury. Piłam powoli by się nie oparzyć.
-Ale z samego świtu wyruszamy!- Oświadczyłam tonem nieznoszącym sprzeciwu. -Jutro powinniśmy znaleźć się nad przełęczą, stamtąd już tylko dzień drogi.- Uśmiechnęłam się złośliwie na sama myśl, że już niedługo będę mogła skopać tyłki tym robalom. Och słodka zemsto...
-Wiesz... Zastanawiam się co tobie tak na tym zależy?- Zapytał nagle Yuni, nie wyczułam jednak w jego tonie ironii. Wyczuwałam jednak podstęp.
-Ofiary najczęściej składa się podczas pełni, a ta nastąpi za niecałe trzy dni. A ci niewolnicy nie mają szans się sami wydostać. Pęta i klatki są tak skonstruowane, że bez pomocy z zewnątrz wydostanie się jest niemożliwe.- Wyjaśniłam spokojnie, wzruszając przy tym ramionami.
-Ale czemu zależy Ci na uratowaniu tych ludzi? Nie znasz nawet ich.- Obruszył się. -Zastanawiam się co tobą kieruje...- Spojrzał mi w oczy. Zamarłam sparaliżowana wspomnieniami. Zauważył to. Szybko się wyprostowałam i uśmiechnęłam jak gdyby nigdy nic.
-Tak jakoś...- Wzruszyłam niewinnie ramionami. Nie uwierzył mi, ale nie naciskał. I byłam mu za to wdzięczna.
-Dobra! Czas spać, jutro wcześnie wstajemy.- Zawołałam po czym przewróciłam się na bok i spróbowałam zasnąć. Tej nocy z pewnością nie prześpię spokojnie.

< Yuni? Medi?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz