.

.
.
.

niedziela, 8 marca 2015

Od Kossa Cd Alex

Krążyłem po mieście już jakiś czas. Gdzie też zapodział się ten przeklęty wilkołak? Zakląłem pod nosem na czym świat stoi. Otaczający mnie tłum zmierzał we wszystkich możliwych kierunkach, przypominając mrowisko. W jednej z bocznych uliczek dostrzegłem białą kitkę uniesioną niczym flaga zwycięstwa. Skręciłem w ciemniejszy zaułek i przykucnąłem przy stworzonku.
- Ona też tu jest? - podrapałem malca za uchem.
Prychnął cichutko, odsuwając łepek. 
- Co jest? Nasza przyjaciółka ma kłopoty? - kissa zamruczał radośnie i pognał do wylotu uliczki.
Skubaniec był zadziwiająco szybki, ledwie za nim nadążałem. Na głównym placu między stoiskami targowymi niemal straciłem futrzaka z oczu. Zwierzak kluczył między ludźmi niczym zawodowy kieszonkowiec. Wreszcie skręcił w kolejną boczą uliczkę, przebiegając pod nogami młodego opryszka. Dzieciak powiódł zaskoczonym spojrzeniem z kissą, mamrocząc coś pod nosem. Musiał posłyszeć moje kroki, bo odwrócił się zaraz z lśniącym nożem w ręku.
- Pieniądze albo psikus. - wyszczerzył nieliczne uzębienie. 
- Może psikus. - szepnąłem, wypuszczając nosem kłęby ciemnej mgły. Moje oczy przybrały gadzi wygląd.
Nastolatek nie wydawał się już tak pewny siebie. Krzyknął coś o piekielnych demonach i wziął nogi za pas, znikając za rogiem budynku na najbliższym skrzyżowaniu. Uśmiechając się do własnych myśli, wyszedłem na szeroką ulicę, przy której stały niewielkie kawiarnie. Przy stołach na świeżym powietrzu siedziało wielu ludzi, sącząc pieniste piwo i dyskutując o czymś leniwie. Biały futrzak odnalazł Alex i ociera się właśnie o jej łydkę. Nie czekając na zaproszenie, przysiadłem się do stolika i skinąłem na kelnera. 
- Witaj piękna. - uśmiechnąłem się drwiąco.
Delikatny powiew wiaru przyniusł ze sobą znajomą woń wilkołaka. Czyli i on był niedaleko...

<Alex?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz