.

.
.
.

środa, 31 grudnia 2014

Od Dantego - Cd. Katharsis

Dante przemierzał gęsty las i klął pod nosem za każdym razem gdy irytująca gałązka uderzała go w twarz. Asmistus szedł lekko znudzony z tyłu. Znaleźli inną drogę i w końcu doszli do niewielkiej jaskini z której dolatywał odór śmierci.
- Myślisz, że ona tam jest?
- Mhm. - mruknął mag idąc przodem.
Wydobył kostur który zalśnił mocnym blaskiem, oświetlając nawet największe ciemności. Dante zaglądał mu z uwagą przez ramię, a Krigar szedł spokojnie z tyłu. Nagle usłyszeli mocny odgłos uderzania skrzydeł i silny wiatr rzucił ich na ziemię. Gdy wstali oślepiło ich światło.
- Co do...
- Nie drażnij mnie Heladosie. - zabrzmiał znajomy, przesycony sarkazmem głos Rakanotha.
Dante zbladł i dobył miecza, biegnąc na przeciwnika.
- Ty parszywy demonie.
Alduin wyminął go zwinnie a skrzydła zniknęły. Uderzył pięścią w bok i podciął nogi Dacarathowi.
- No, no, nie mamy czasu na zabawy. - posłał mu paskudny uśmiech. - Usłyszałem krzyk. - zaczął się rozglądać i skrzywił usta, gdy doleciał do niego odór jaskini.
- Jaki krzyk?! - wysyczał wojownik wstając i rozcierając bolące miejsce.
- Kath.
- Jakim cudem... - syknął.
Asmistus zaśmiał się cicho ale zbył to milczeniem. Wyglądało na to, że demon zastosował na dziewczynie odłamek więzi. Wiedział gdy działo jej się coś złego.
- To jak? Będziesz naszym psem tropiącym? - zadrwił mag.
- Nie. Ale i tak idziecie w złą stronę.
- Jaskinia to jedyne wejście do podziemi. - warknął Dante.
- Ty tak twierdzisz. Nie mam czasu na kłótnie z tobą. Czuję jej ból. - zafalował jak miraż i zniknął w oparach szarej mgły.
- No pięknie. Zostawił nas! - bulwersował się biało włosy.
- Znajdzie ja szybciej niż myślisz. - szepnął Asmistus.

<Kath? Rycerz na czarnym koniu już pędzi i może drogi nie zgubi xD >

1 komentarz: