.

.
.
.

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Li - Cd. Lilith

Li uniósł się tuż obok niej i usiadł na łóżku zaglądając ciekawsko do księgi.
- Mogę?
- Ależ proszę. - podała czarny prostokącik.
Przekartkował, powąchał, omal nie liznął, ale zabrała w porę.
- Nom, taka mała a dosłownie najeżona zaklęciami.
- Co? - spojrzała z nową uwagą na księgę. - Ona ma w sobie...
- Nie, na sobie. I lepiej uważaj. Wyczułem tam straszliwe moce. Czarnej magii i magii śmierci. Właściciel bardzo dokładnie ją zabezpieczył. Gdyby ktokolwiek chciał ją zniszczyć, wyzwoliłoby się potężne zaklęcie.
- Co by zrobiła? - dotknęła delikatnej okładki, która zabłysła nagle lekkim, szarym światłem.
Lilith pisnęła i odskoczyła.
- Spokojnie, akurat tobie nic zupełnie nie grozi. Chyba masz bardzo potężnego przodka.
- Miałam.
- Nie. On nadal żyje. Wyczułem, że się poruszył gdy dotknęłaś księgę.
- Bogowie! - pisnęla i odsunęła sie jeszcze bardziej.
- Spokojnie. Jest twoim praprapra... no dużo pradziadkiem chyba.
- Mam jeszcze jakąś rodzinę? To... dziwne.
- Nie jesteś sama.- powiedział z lekkim uśmiechem.
- Czy mozna go jakoś odnaleźć?
- Nie wiem. Zapewne on to zrobi aby ją odzyskać.
Usłyszeli ciche pukanie do drzwi, Zapewne Asmistus wpadł na wieczorną pogadankę.

<Lilith? ^o^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz