Lumen ogarnęła ciemność. Nie czuła już nic poza przyjemnym opadaniem i lepkim mrokiem ogarniającym myśli. Nie mogła się skupić ale nie przeszkadzało jej to. Nic nie czuła...
Ile trwała w dziwnym pół śnie? Nie mogła powiedzieć. Została jednak brutalnie wyrwana przez silny wstrząs. Spadała. Czuła to wyraźnie. Co się działo? Poczuła znajome macki pełznące wzdłuż kręgosłupa. Jej Mistrz...
Otworzyła oczy widzą zbliżającą się ziemię. Gdzie był Płomienny? Czy kolejna istota musiała zapłacić życiem za pomoc?
- Jestem przeklęta. - pomyślała.
Łzy spływały niezauważone. Zabierane przez łapczywy wiatr. Skupiła energię i złagodziła upadek. Gdzie Płomienny? Rozejrzała się ale ku przerażeniu nie dostrzegła gryfa. Wówczas usłyszała szepty. Dziwne i przyprawiające o mdłości. Tak jak wtedy gdy jako mała dziewczynka żyła w zaklętym zamku maga. Upadła na kolana, przyciskając ręce do uszu.
- Przestań! - krzyknęła.
Poczuł niesamowity ból. Zaatakował nagle i równie szybko się skończył. Pozostawił straszliwe wspomnienie i lęk.
- Lumen... - szept dobiegał z wnętrza głowy, niczym intruz niechciany i wszechobecny.
Skuliła się na trawie. Przed oczami latały mroczki. Mistrz tu był, ale nigdy nie lubił ryzykować. Więc i tym razem wysłał zaledwie niteczkę własnej jaźni wraz z zaklęciem. Nie chciał jej zabić, raczej przypomnieć gdzie jej miejsce. Przed latami było ich dziesięć. Małych kulek nieszczęścia zabranych z okolicznych wiosek jako haracz dla straszliwego maga. Po trudnym szkoleniu zostały tylko dwie.
Ciałem czarodziejki wstrząsnął szloch gdy Mistrz celowo ponownie umieszczał w umyśle ich śmierć. Była przy wszystkich. Kazał oglądać aby wiedziała co będzie gdy go zawiedzie.
- Byłaś moja najlepszą uczennicą. I UCIEKŁAŚ! - wrzasnłą w jej głowie.
Wygięła się pod nagłym ciosem. Usiadła drżąc i patrząc wokół błędnym wzrokiem. Jak szły słowa zaklęcia obronnego? Jak?...
Śmiech w głowie wszystko utrudniał.
- Jesteś żałosna. Spójrz na siebie. Zapomniałaś wszystkiego czego cię uczyłem. Nikt, tym jesteś. Tylko pyłem. - kontynuował.
- Przestań, ciebie tu nie ma. - wyszeptała.
- Och doprawdy? - zaśmiał się drwiąco. - Zawsze byłem i będę głupia. Przekonasz się. Tylko śmierć cię uwolni więc zrób tą przysługę światu i zabij się.
W dłoni dziewczyny zmaterializowało się czarne ostrze.
- No dalej...
- Nie.. ja...
- Dalej! Chociaż coś zrób dobrze!
Wola czarownika była silna i powoli napierała na jej umysł. Coraz mocniej i mocniej. Nie mogła z nim walczyć a ostrze tak kusiło, tak bardzo. Nad dziewczyną zgromadziła się czarna mgła manifestacji Mistrza. Była coraz gęstsza i większa.
<Vigo? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz