.

.
.
.

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Lumen - Cd. Vigo

Lumen otworzyła oczy. Bolało ją całe ciało a umysł pozostawał ociężały. Drżąc rozejrzała się i zamarła.
- Vigo! - doczołgała się do niego.
Wyglądał strasznie. Miał paskudną, krwawiącą ranę. Dziewczyna przejechała palcami bo bladej twarzy i szyi. Wyczuła puls i odetchnęła głęboko, dla uspokojenia myśli. Potem zastanowi się co tu miało miejsce. Teraz najważniejszy był Vigo. Dotknęła jego ramion i skupiła się na zaklęciu. Nie zadziałało. Zagłuszyła jęk rozpaczy.
- Skup się do diabła!
Ponownie zamknęła oczy. Poczuła uderzenie mocy i szarpnięcie. Teleportacja przeniosła ich daleko do nieodwiedzanego, zakazanego lasu grzybów. To była jedna z wielu baz wypadowych dziewczyny. Właściwie zostawała tu póki co najdłużej, a paskudna okolica odstraszała nawet sługusów jej Mistrza. Mieszkała w wielkim grzybie o kolorze ciemnego fioletu. W środku miała stare łóżko na które teraz dowlokła Vigo. Kolana tak jej się trzęsły, że opadła na ziemię i chwilę musiała odpocząć.
- I to wszystko moja wina. - zdusiła łkanie.
Wstała i chwiejnym krokiem podeszła do niewielkiej szafki. Umieściła w nich różne uzdrowicielskie medykamenty, zioła, maści... Szybko zaczęła je mieszać, jednocześnie rzucając spanikowane spojrzenie na pacjenta. Oddychał spokojnie ale był nieprzytomny i stracił dużo krwi. Podbiegła do niego i zdjęła koszulę. Zarumieniła się widząc go w tym stanie. Nie pora i miejsce jednak na to. Zagryzając wargę nałożyła delikatnie zioła na ranę. Wyszeptała wspomagające zaklęcia. Znała się na tym. Po kilku dniach troskliwiej opieki będzie zdrów. Na ranę położyła czysty opatrunek i odetchnęła z ulgą.
Ręce miała we krwi więc szybko podeszła do okienka pod którym umieściła coś na kształt miski z wodą.
- Biedny Vigo. Na pewno potem nie będziesz chciał mnie znać. - wyszeptała, czując ukłucie żalu w sercu.
Lubiła go, mimo tych dziwnych zachowań. Był straszny, ale miły jednocześnie. Przede wszystkim jednak nie chciała aby stała mu się krzywda.
Poszła do drugiego pokoju służącego za mała sypialnię i przebrała zakrwawione ubranie. Nie miała wielkiego wyboru więc ubrała nieco przykrótką, fioletową sukienkę. Potem obeszła cały dom grzyb aby sprawdzić działanie ochronnych pieczęci. W nocy działy się tu bowiem straszliwe rzeczy i lepiej by nie popełniła błędu. Zebrała coś do jedzenia i wróciła.
Noc przyszła szybciej niż oczekiwała. W lesie grzybów wiecznie panował lekki półmrok ale to właśnie po zachodzie słońca rządziła ciemność i terror. Dziewczyna skuliła się przy łóżku Vigo i wpatrywała w złowrogie błyski mocnego światła. Potwory wychodziły tylko o tej porze. Atakowały stadem i oślepiały przy ciosach. Były blisko ale pieczęcie ich powstrzymają. Usłyszała łomotanie w drzwi. Odgłos kolców trących o ściany. Zadrżała i zamknęła oczy, obejmując kolana.

<Vigo? Jak tam zdrówko? ^^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz