Yunashi spojrzał wściekły na handlarza niewolników i obrócił zwinnie ostrza w rękach.
- Puść ją.
- Ubijmy interes. - powiedział ten.
- Nie mam zamiaru.
Wielkolud położył dziewczynie ostrze na gardle z paskudnym uśmiechem.
- Nalegam.
- Czego chcesz.
- A jak myślisz? Zapłać to dostaniesz własną niewolnicę. - zadrwił.
Lurinna poruszyła się nerwowo.
- Nie jestem... - nie dokończyła gdyż mocno chwycił ją za ramię i ścisnął.
Jęknęła cicho.
- Ile za nią dasz? - kontynuował.
Yunashi uśmiechnął się strasznie.
- Trzy życia. - wyszeptał.
Nim załapali o co chodziło było za późno. Na ich oczach dokonał przemiany. W miejscu niepozornego elfa pojawił się straszliwy, skrzydlaty gad który bez ostrzeżenia zionął roziskrzonymi piorunami. Powstał straszliwy chaos i huk. W ciągu zaledwie kilku sekund przeciwnicy leżeli martwi a Lurinna była w samym środku tego wszystkiego. Smok delikatnie zagarnął ją skrzydłem z ziemi i wyniósł z rozpadającego się budynku. Położył na placu i ponownie stał się elfem. Przykucnął przed nią. Ze spokojem włożył ostrze sztyletu w szczelinę kajdan i wyszeptał zaklęcie. Spadły z paskudnym trzaskiem. Uniósł jej głowę o podbródek.
- Nic ci nie jest?
- Nie, ale mogłeś delikatniej. - syknęła.
Uśmiechnął się lekko.
- Zraniłem cię?
Obejrzała się ale nie miała większych ran.
- Nie wydaje mi się.
- To przestań narzekać. - powiedział wstając. - Idziemy do mojego brata, na pewno już wpadł w jakieś tarapaty.
<Lurinno? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz