.

.
.
.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Rosalie - Cd. Malthaela

Patrzyłam jeszcze długo za odchodzącym demonem, po czym potarłam w zamyśleniu czoło. Wzruszyłam ramionami i poszłam do lasu. Tam znalazłam jaskinię, a raczej coś w rodzaju nory. Zdjęłam płaszcz i zrobiłam ruch ręką w dół. Znowu miałam na sobie spodnie i koszulkę. Weszłam do schronienia i owinęłam się płaszczem. Przecież nie mogłam wrócić do domu…
Zbudziło mnie kapanie. Deszcz dosłownie lał, a kamienie nad moją głową przepuszczały wodę. Zerwałam się na równe nogi i wyskoczyłam w sam środek ulewy. Naciągnęłam kaptur na głowę i pobiegłam prosto przed siebie. Wpadłam do jakiegoś głębokiego rowu, w którym zebrała się woda. Wyskoczyłam jak najszybciej i wpadłam prosto w objęcia Malthael’a.
- Żyjesz jakoś? Co u ciebie? – zapytał z uśmiechem. Odgarnęłam mokre włosy z twarzy i zgromiłam go wzrokiem.
- Jest świetnie! Prawie się utopiłam w tym deszczu i o mało, co nie skręciłam nogi! Jest wspaniale! – warknęłam uwalniając się z jego uścisku.
- To może zaproszę cię do siebie? – zapytał z tajemniczym uśmiechem.
- Jeszcze pamiętam te lochy koleś, nie nabierzesz mnie. – powiedziałam podpierając się na kijku, który znalazłam w pobliżu. Malthael machnął ręką.
- Tam nie jest tak źle. Serwujemy trzy posiłki dziennie. – ukłonił się. Uniosłam brwi i wycelowałam w niego patykiem.
- Nie będę twoją zabawką, nie takich ludzi spotykałam. – wysyczałam. Demon wzruszył ramionami.
- To moknij w tym deszczu. Ja idę, nienawidzę wody w takiej postaci. – odwrócił się, a ja skoczyłam przed niego.
- Dobra wygrałeś. Znowu… - mruknęłam z rezygnacją.
(Malti? ^.^)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz