.

.
.
.

poniedziałek, 29 grudnia 2014

Od Mir Cd Selthusa

Wyczerpana usiadłam na ziemi tuż koło nekromanty. Wolałam nie zadawać zbędnych pytań typu kim była i jak skończyła poprzednia, niedoszła ofiara demonów. Kątem oka obserwowałam Kropka tulącego się do pana i w spokoju żującego białe włosy właściciela. Mimowolnie uśmiechnęłam się lekko. Widocznie towarzyszący mi Licz nie był tak do końca zły skoro uwielbiał towarzystwo zaślinionego stworka i dbał o niego. Najwidoczniej Selthus spostrzegł moją minę, gdyż odchrząknął gniewnie i wspierając się na kosturze wstał.
- Tu nie jest bezpiecznie, powinniśmy ruszać dalej. - mruknął pod nosem.
Stworek wesoło skakał wokół jego nóg, piszcząc z uciechy. Wreszcie pomknął jak strzała w mrok. Gdzieś w oddali dobiegł nas stłumiony syk, a chwilę później głośne mlaskanie i ciamkanie. Zamarłam w pół kroku, jednak nekromanta uniósł głowę ku skalnemu sklepieniu i pokręcił głową. Na jego ustach błąkał się cień uśmiechu. Długo wędrowaliśmy przez ciemne korytarze czasem natykając się na rozwidlenia. Mężczyzna sięgał wtedy do kieszeni i wyciągał jedną z licznych run, następnie wybierał odpowiednią drogę w jego mniemaniu w miarę bezpieczną. Po kilki godzinach dotarliśmy nad rozległe jezioro. Przeciwległy brzeg ginął gdzieś w mroku, którego słaba, czerwona poświata czaszki nie zdołała rozproszyć. Ponad ciszę wzbijało się buczenie na granicy słyszalności. Kropek podbiegł czym prędzej do krystalicznie czystej wody i upił kilka łyków. Nekromanta natychmiast przywołał stworka do siebie, jednak tajemniczy dźwięk ucichł. Czułam się obserwowana, więc nieufnie spoglądałam na ciemną i spokojną taflę wody. Bezwiednie przysunęłam się bliżej Selthusa. Krwawoczerwone światło nie dodawało otuchy, wprawiając cienie w lekkie drżenie i pobudzając wyobraźnię. Idąc wzdłuż brzegu natrafiliśmy na wyjście z ogromnej jaskini, którą opuszczałam z nieopisaną ulgą. Tunel okazał się długi na kilkaset metrów na samym końcu przechodząc w kolejną, obszerną jaskinię. Naszym oczom ukazały się ruiny niewielkich domostw. Tak to przynajmniej wyglądało. Każdy budynek wykonano z kamieni złączonych zaprawą murarską. Kilka wybrukowanych uliczek spotykało się na środku niewielkiego placyku ozdobionego małą fontanną misternie rzeźbioną w aranżacje smoków i demonów.
- Co to za miejsce? - szepnęłam ledwie panując nad głosem.
Jaskinię wypełniało napięcie i wyczekiwanie czegoś nieuchronnego. Poczułam jak lęk zakrada się niepostrzeżenie do mojego serca.

<Selthus?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz