Nieumarły zdawał się jej nie słyszeć. Dopiero po chwili spojrzał nieco trzeźwiej i obejrzał zaskoczony ciało. Brak ran najwyraźniej go zdziwił. Pokręcił zmęczony głową. Ach te istoty żywe, nic nie rozumiały.
- Irmão nie oznacza Mistrz, lecz więź duszy, podobną do pokrewieństwa. - tłumaczył cierpliwie. - Arato to Mistrz. - pokiwał głową jakby odpowiadając na jakieś słowa. - Mój Arato... - zadrżał mu głos, ale szybko się opanował. - Nakazał mi chronić Irmão. Każda osoba mogąca być nieumarłym, nekromantą lub pochodząca z Krainy Śmierci, musi dostać ochronę w potrzebie. O to walczyliśmy. Dawno temu. Arato... nigdy nie wróci, a ja nie sądzę bym potrafił znaleźć nowego.
Skuliła się leciutko i zakryła futrem.
- Ale Shang ja...
- Wiem. Nie jesteś z Nilfheimu, nie wyczuwam w tobie magii śmierci, ale spotkałaś zapewne jakiegoś nekromantę. Wyraźnie widzę jego zaklęcie rzucone na ciebie.
Zadrżała. Jedynym Czarnym Magiem z którym ostatnio miała wątpliwą przyjemność się spotkać, był Selthus.
- Zaklęcie... czy coś mi grozi?
- Nie. To tarcza która miała głośno .. no nie wiem... - wydawał się strasznie zmęczony. Słowa wychodziły z ust z trudem. - Miała za zadanie zawiadomić kogo się da, gdybyś była na granicy śmierci. Nadal działa. Może chciał się upewnić, że inni Irmão ofiarują ci pomoc? To bardzo stara magia. Wręcz zmusza do pomocy.
- Dlatego mi jej udzieliłeś?
- Nie. Jak mówiłem, zaklęcie nadal działa i czeka.
- Selthus miałby mnie chronić? - wyszeptała.
Shang uśmiechnął się lekko.
- Więc takie nosi imię? Jest nas bardzo niewielu. Tych ze starą magią. Dobrze, że cię nie zabił. - wyszeptał i skulił się pod ścianą.
Zakrył skrzydłami ciało ale oczy miał nadal otwarte. Błyszczało jak jego płomienie na fioletowo. Czuwał i był gotowy ją chronić.
- Jutro musisz ruszać w drogę i jeśli tylko zechcesz będę twoim cieniem.
<Mir? :3 >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz