Liwia siedziała przy stoliku śpiewając smutną, ale piękną pieśń. Znała
ich wiele więc za każdym razem siedziała dobrą godzinę zanim się na
jakąś zdecydowała. Pieśń wybrała długą, była to jedną z jej ulubionych, o
nieszczęśliwej miłości, tak bardzo do niej pasowała. Dziewczyna
skończyła śpiewać, wstała i ukłoniła się słuchając oklasków. Ruszyła
między stolikami, dziękując cicho za pochwały niektórych klientów. Była
znów zamyślona i kierowała się do kuchni po jakąś kolację. Liwia
wchodząc do kuchni usłyszała jak ojciec poprosił o kolację dla
przybysza. Wzięła to co dały kucharki, kelnerki już miały wziąć talerz z
jedzeniem, ale Liwia uśmiechnęła tylko. Po całym dniu na pewno były
zmęczone, czasem Liwia pomagała im aby miały chwilę dla siebie. Nie
często była jednak tak wyrozumiała. Dziewczyna wychodząc dostała
wiadomość gdzie czekał klient. Ruszyła w wyznaczone miejsce i mało nie
wypuściła talerza z rąk. Była zaskoczona widząc chłopaka w tym miejscu.
Jak długo tu był? Postawiła przed chłopakiem talerz i delikatnie się
uśmiechnęła. Obserwowała uważnie chłopaka czekając... Właściwie na nic.
-Czy coś się stało? - Spytał mrużąc oczy i uśmiechając się tajemniczo.
-Nie. Smacznego. - Powiedziała dziewczyna i ruszyła w stronę schodów.
Zatrzymała się przy nich i jeszcze raz spojrzała na chłopaka. Jadł
powoli, ale chyba wyczuł na sobie jej wzrok bo podniósł głowę i od razu
spojrzał na dziewczynę. Liwia tylko odwróciła się i zaczęła wchodzić po
schodach. Po chwili siedziała u siebie na łóżku i czytała książkę. Nagle
Miralo zerwał się i zaczął warczeć pod drzwiami.
-Miralo... O co chodzi maluszku? - Spytała stworka który warczał, pewnie
jakiś człowiek przechodził obok jej pokoju. Otworzyła drzwi i wyjrzała,
jakiś chłopak szedł wzdłuż korytarza i zatrzymał się przy drzwiach.
Otworzył je i wszedł zamykając pokój. Liwia również zamknęła swój pokój i
wróciła na łóżko. Była pełnia więc nie było możliwości aby dziewczyna
zasnęła, już poprzedniej nocy budziła się kilka razy. Czytała książkę aż
w końcu wybiła północ, Liwia usłyszała jak Miralo wychodził z pokoju.
Jak to możliwe że jej drzwi nie były zamknięte? Nie miała pojęcia, ale
mały warczący stworek wybiegł z pokoju na korytarz. Zatrzymał się pod
pokojem chłopaka dla którego przyniosła kolację. Warczał drapiąc drzwi, w
końcu Liwia cicho otworzyła drzwi i weszła do pokoju. Chłopak spał
spokojnie, Miralo rzucił się do jego torby, ale dziewczyna nie zwróciła
na to uwagi. Stanęła przy łóżku chłopaka i zaczęła mu się przyglądać.
Wzięła kosmyk włosów, miały taki ciekawy kolor. Nagle jej rękę ściskała
mocno dłoń chłopaka.
-Przepraszam, nie chciałam cię obudzić. - Powiedziała czując jak dłoń
zaciska się coraz mocniej. Chłopak patrzył na nią zdenerwowany, było to
oczywiste gdyż nagle jakaś dziewczyna budziła go w środku nocy. - To ją
może już pójdę. - Powiedziała Liwia starając się uwolnić swoją rękę.
<Vigo? Ona potrafi być milsza, tylko ją puść.>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz