.

.
.
.

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Erin - Cd. Rakanotha

- Na pewno nie zabijała - machnęła dłonią.
- Zignorowali moje rozkazy - powtórzył.
- Nie obchodzi mnie to - syknęła, a łzy poleciały jej po policzkach - skąd wiesz, czy ci ludzie zasługiwali na to, co ich spotkało. A może byli moimi bliskimi? Każdy kogoś traci, ale ja... ja nie chcę.
Odwróciła się na pięcie i zamknęła się w jednej z komnat, gdzie skuliła się w fotelu. Ułożyła głowę na kolana i zamknęła oczy. Sen przyszedł szybko.
Zdecydowanie za szybko.

Mała dziewczynka w jasnej sukience biegała po ogrodzie, szukając ukrycia. Jej brat, Ezreal, liczył głośno do trzydziestu, by zacząć szukać. Najpierw skryła się między grządkami kwiatów, ale uznała, że to beznadziejne. Gdy chciała się schować w altance, uderzyła o wysokiego mężczyznę. Generał Rakanoth znów odwiedził jej matkę. 
Odwiedzał ją zawsze, gdy nie było ojca. 
Dziwne. 
Jednak Erin w tym momencie nie zwróciła na to szczególnej uwagi. Usłyszała kroki brata i schowała się za plecami generała. 
- Eeeeerin? - Ez krzyknął głośno i przystanął, widząc mężczyznę. 
Spiął się cały. 
Dlaczego? 
- Erin, odejdź od Generała - wysyczał. 
Dziewczynka wyszła z ukrycia i spojrzała na niego zdziwiona, po czym przeniosła wzrok na Rakanotha i uśmiechnęła się leciutko. 
- Witaj, Generale. - Śpiewny głosik zabrzmiał ogrodzie. 
- Erin. - Odparł, ignorując specjalnie jej brata.
- Chodź tu - Ez robił się coraz bardziej zdenerwowany. 
Mała Erin nie rozumiała, że atmosfera robi się coraz bardziej napięta.

<Bu!>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz