Liwia spojrzała na mężczyznę głaszcząc Miralo.
-Co panienkę tu sprowadza?
-Może ucieczka od natłoku ludzi?
-Mam stąd iść?
-Tego nie powiedziałam... - Dziewczyna skupiła się na mężczyźnie... Nie wyczuwała od niego żadnych konkretnych uczuć.
-Czyli że mogę zostać?
-Możesz. - Powiedziała uśmiechając się jak zwykle. Robiła to z
przyzwyczajenia. - Pod jednym warunkiem. Pan mi powie dlaczego pan tu
przybył.
-Powiedzmy że zrobiłem postój.
-Pański zwierzaczek nie wygląda na zmęczonego.
-Nad czym panienka tak myślała?
-Czy ja wiem? Patrzyłam sobie i myślałam jak to jest nie mieć uczuć...
Ciekawy temat... Istniejesz, ale nic nie czujesz... Czy wtedy taka osoba
zastanawia się nad sensem swojego istnienia? Ja osobiście uważam że
taka osoba nie przejmuje się czymś takim. Bo niby po co?
-A dlaczego nad tym myślisz?
-Nie wiem... Nudzi mi się. - Zaczęła nucić jakąś spokojną melodię, ale przerwała gdy usłyszała westchnięcie mężczyzny.
-Nie masz żadnej roboty?
-Yyy... Nie.
-Więc z czego żyjesz? - Liwia zastanawiała się czy nie jest na jakimś przesłuchaniu.
-Ojciec prowadzi karczmę.
-Czemu mu nie pomagasz? - Dziewczyna posłała mu groźne spojrzenie.
-Bo nie muszę. Dziś będę śpiewać więc teraz sobie odpoczywam. Po za tym
nie lubię tam siedzieć. Nawet w moim pokoju słyszę śmiechy i krzyki
dochodzące z dołu. - Pokręciła głową i znów zaczęła coś nucić, patrząc w
oczy Nathaniela. Miał w nich coś co ją... Ciekawiło.
<Nathanie?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz