.

.
.
.

środa, 31 grudnia 2014

Od Malthaela - Cd. Araelli

Demon spojrzał na nią dziwnie.
- Zawsze chciałem mieć własnego anioła. - zamruczał jej do ucha. - Co powiesz na mała wycieczkę do piekieł?
W drugiej dłoni trzymał zakrzywione ostrze którym wywinął zwinnie i przebił jej bok. Dziewczyna krzyknęła rozdzierająco gdy pokryta mrocznymi zaklęciami stal zadała niesamowity ból. Popłynęła złota krew. Malthael wydobył ostrze i odepchnął osuwającą się anielicę od siebie. Nabrał nieco krwi palcem z ostrza i posmakował.
- Mmm anielska jest najlepsza. Tak jak wasze dusze. Poczekaj chwilę aniołku. Długo to nie potrwa.
Araella odwróciła się na plecy i zachłysnęła krwią. Dante nie miał zamiaru pozostawać biernym. Skoczył z piętra, omal sobie nie łamiąc nóg i rzucił się na demona. Nie zdążył...
Zabłysnęło oślepiające światło a Malheur został brutalnie odepchnięty na pobliską ścianę. Zderzył się z nią z hukiem i zniknął w pobliskim budynku wśród pyłu. Z przeciwnej strony nadbiegł wysoki wojownik w ciemnej zbroi. Jego dłoń błyszczała od zaklęcia. Spojrzał na Dantego i skinął głową. Zaraz potem jednak zajął się anielicą. Rana krwawiła obficie. Uniósł lekko dziewczynę, jakby nic nie ważyła.
- Dante, zajmij na trochę demona. - powiedział, jak zawsze lekko ochrypniętym głosem.
Helados skinął głowa i mocniej chwycił miecz. Oczywiście znał nowo przybyłego. Książę Norendil już zdołał sobie wybudować sporą reputację.
Darrick odpiął ciemną chustę i przyłożył do rany szepcząc zaklęcia światła. Zasyczało w proteście gdy ciemność zaczęła wypływać wraz z czarną krwią. Norendil uśmiechnął się i spojrzał zadowolony na swoje dzieło. Trucizna zniknęła a rana naturalnie się goiła. Anioły miały niezwykłe zdolności regeneracji. Nie zwracając dłużej uwagi na Araellę dobył dwóch ostrzy i ruszył do wyrwy w budynku.
- Zniknął. - wysyczał Dante wskazując odrobinę srebrnej krwi na ziemi.
- Uciekł, typowe. - skrzywił się Darrick.
- Teraz to już nie ważne. Musze porozmawiać z anielicą. - odparł białowłosy i z niebezpiecznymi błyskami podszedł do wciąż słabej kobiety.
Poczuł jak ciężka dłoń została mu opuszczona na ramię.
- Nie skrzywdzisz jej. To anioł, a mój zakon je chronił.
- Przecież wiem. - strącił dłoń. - Chcę z nią tylko porozmawiać. - warknął Dante.
- Tylko jeśli ona będzie tego chciała. - odparł tamten z irytującym uśmieszkiem.

<Araello? xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz