.

.
.
.

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Krigara - Cd. Nicole

Krigar spojrzał na nią wściekły. W intensywnie zielonych oczach zamigotały gniewnie iskierki, tak do niego niepodobne. Odtrącił jej rękę.
- Puść mnie! Jak śmiesz cokolwiek nam mówić! Najpierw wybiłaś miasteczko pełne bezbronnych ludzi, a teraz każesz mi pomóc własnemu bratu? Co ty sobie myślisz! Oczywiście, że mu pomogę! Życie bym za niego oddał, ale ty tego nie zrozumiesz! - przeszedł obok niej jak burza gradowa i potrącił ramieniem.
Przykucnął przy bracie chwytając go za rękę.
- Dante, skup się. - dotknął jego czoła kreśląc znak leczniczy który niedawno pokazał mu Albert, uczeń Asmistusa.
Dante zachłysnął się krwią. Z paców Krigara popłynęły zielone iskierki a trawa wokół zafalowała od niezwykłej mocy. Drzewa dosłownie pochyliły się do niego, gdy przelewał własną energię życiową w ciało brata. Wiedział, że musi jej dać bardzo wiele. Ale sam był niesamowicie zmęczony i nie do końca panował nad mocami. Nie potrafił ich ujarzmić. Gdy lodowate zimno wnikało w jego nogi wiedział, że nie będzie mógł przestać. Zaszedł za daleko. Przed oczami tańczyły mu czarne plamki gdy powoli tracił przytomność. Świat stał się tylko szumem i szeptem. Z każdą mijającą sekundą Dante wracał do zdrowia, kosztem Krigara który zbladł i pokrył się delikatnym szronem. Jego oddech był jedynie parą.
Nicole wpatrywała się w to zdumiona do czasu aż chłopak osunął się bez życia na ziemię. Rany ponownie pojawiły się na jego ciele, jakby nigdy nie były zaleczone. Oddał niemal wszystko. Teraz pozostało mu tylko czekać na śmierć. Co gorsza Dante przez zaklęcie uzdrawiania stracił przytomność, zapadając w głęboki, leczniczy sen. Krigar z trudem położył się na plecach aby wpatrywać się w niebo. Zawsze uważał, że było niezwykle piękne.

<Nicole? Nom, jest ciężko xD >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz