Elaiza zarumieniła się i spuściła wzrok wpatrzona w swoje buty.
- Ja... nie wiem czy chcę o tym mówić. - wyznała zawstydzona.
- Wybacz, nie chciałem cię wprowadzić w zakłopotanie.
Machnęła dłonią z lekkim uśmiechem.
- Nic się nie stało. Po prostu to... dość trudne. W Nilfheimie nie ma wiele miejsc pracy. Jest oczywiście dwór, ale nikt by mnie nie zatrudnił. Mam za niskie urodzenie, a do walki i zleceń najemników całkowicie się nie na nadaję. Przepraszam... zanudzam cię. - powiedziała zakładając włosy za ucho.
- Nie! Skąd.
- Po prostu jesteś za miły. - uśmiechnęła się uroczo. - A właściwie co robi rycerz w tym zapomnianym miejscu?
- Rycerz?
- Wyglądasz na takiego.
- Słyszałem, że w okolicy grasują ghule i nieumarli.
- To Nilfheim, tu znajdziesz ich na każdym rogu i nic nie będziesz mógł zrobić. Prawo zabrania ich krzywdzić.
Skrzywił się lekko.
- A co z ludźmi? Są bezpieczni z takim sąsiedztwem?
Zadrżała i oplotła się ramionami.
- Nie. Znaczy, nasz Władca robi co może, ale... nie zawsze uda mu się dopilnować ich wszystkich.- w oczach stanęły jej łzy gdy wspominała własną, niedawną tragedię. Zaraz jednak się otrząsnęła. - Czy te ghule które ścigasz... są jakieś inne?
- Tak, podobno mają własny rozum i myślą, w porównaniu do innych. Polują na ludzi.
- To straszne. - rozejrzała się jakby w obawie, że zaraz nastąpi atak.
<Lotar? ^^ To gdzie ta ulewa? xD >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz