.

.
.
.

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Lurinny - Cd. Nathaniela

-To się jeszcze okaże.- Warknęłam przytrzymując ranę ręką. Otworzyłam boks jednej z klaczy i wskoczyłam na nią pędząc za demonem. Nawet nie do końca wiem dlaczego.
-Myślisz że uda ci się mnie dogonić?- Zapytał sarkastycznie i popędził ogiera. Przegalopowaliśmy środkiem ulic, a ludzie uciekali nam spod kopyt w popłochu. Mimo, że przytrzymywałam ranę, krew sączyła się przez palce i skapywała na siwą sierść klaczy. Wybiegliśmy przez główną bramę i skierowaliśmy się do lasu, kontynuując pościg.
-Jeszcze trochę za mną pobiegniesz, a padniesz! Już jesteś blada!- Zadrwił demon, nie zwróciłam na to jednak uwagi. Miałam ochotę go teraz złapać, poćwiartować, a głowę powiesić nad kominkiem. Przyśpieszyłam jeszcze bardziej równając z nim. Chciałam wyciągnąć rękę by ściągnąć go z konia, ale odruchowo wyciągnęłam tę zranioną. Syknęłam z bólu. Mężczyzna uśmiechnął się tryumfalnie i znów przyśpieszył. Nie miałam zamiaru dać za wygraną. Stanęłam na siodle rozkładając ręce dla równowagi.
-Zwariowałaś?!- Zapiał oglądając się na mnie.
-Może trochę.- Uśmiechnęłam się łobuzersko. Ściekająca krew plamiła mi koszulę, ale nie zrażało mnie to. Przyczaiłam się do skoku niczym puma. I skoczyłam prosto na chłopaka zrzucając go tym samym z konia.
-Mówiłam że się zem...- Przerwałam bo obraz mi się zamglił i zawirował. Anemia? Za dużo krwi straciłam? Pewnie przez alkohol który ją rozrzedził. Ch*lera! A już go miałam i co? i nic. Powieki zrobiły mi się ciężkie i wszystko okryła ciemność. Ostatnią myślą było plugawe przekleństwo.

<Nathaniel? Wybacz że tak krótko, nie miałam pomysłów>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz