.

.
.
.

wtorek, 30 grudnia 2014

Od Katharsis - Cd. Dantego

Jej oczy szczypały, gdy zalało je białe światło. Podniosła się na rękach, będąc znowu w innym miejscu. Rozejrzała się dookoła. Była na małej, leśnej polance, otoczonej skałami. Różowe płatki wiśni spadały, robiąc dywan pod stopami dziewczyny. Czarny płaszcz załopotał w tył, kiedy zerwał się silny wiatr.
- Witaj, Katharsis z rodu Silencio - usłyszała szept.
- Kim jesteś?!
- Twoim Panem.
- Niedoczekanie - syknęła i momentalnie poczuła żar w prawym ramieniu.
Spojrzała, a tam był znak jakiegoś rodu. Taki, jak wypala się niewolnikom, sprzedanym, by komuś służyć.
Właśnie została napiętnowana.
Jak bydło.
Herb przedstawiał mały klucz z czaszką, oplatany przez wielkiego węża. Na końcu klucza pokazany był jakiś kamień szlachetny.
- Jesteś Moja - Na polanie pojawił się mag, którego Kath nigdy nie widziała.
Miał błyszczące, brązowe oczy, szramę przechodzącą przez lewe oko i gęste, czarne włosy poprzetykane białymi pasmami. Miał na sobie czarne szaty, a w ręku żelazny kostur.
- Nie jestem rzeczą, by być kogoś! - Krzyknęła.
- Czyżby? - Uniósł brwi wyraźnie rozbawiony.
Czerwona sukienka przyprawiała dziewczynę o dreszcze, bo wiatr wciąż targał jej włosami. Zimno opanowywało już całą polankę.
- Jedynie osoba którą pokocham, będzie mogła tak o mnie mówić!
- A jest już ktoś taki? - Zapytał zaciekawiony.
Wojowniczka odwróciła wzrok, myśląc o Rakanoth'cie. Czy go kocha? Zapewne. Ale on jest daleko.
I jest demonem.
A w zasadzie Aniołem.

<HaloHalo? ^^>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz