.

.
.
.

środa, 31 grudnia 2014

Od Krigara - Cd. Flawii

Chłopak uśmiechnął się i podał jej dłoń, pomagając wstać.
- Krigar.
Wolał nie mówić nazwiska. Niemal każdy znał jego ród. Silencio byli z pokolenia na pokolenie Heladosami, a Krigar... zupełnie się nie nadawał. Spojrzał na nią uważnie. Skrzywiła się z bólu i utykała na jedną nogą.
- Trzeba to obejrzeć. - powiedział niepewnie.
- Ale, że co?
- Nogę. Jestem uzdrowicielem... tak jakby.
- Nie, nie trzeba. - machnęła ręką i zaczęła kuśtykać do ławki.
Uśmiechnął się i pokręcił głową, widząc jak z westchnieniem ulgi usiadła.
- Flawio, mówię poważnie. - usiadł obok. - A jak wda się zakażenie, albo źle się zrośnie?
- Coś ty, aż tak nie boli. - pomachała nogą jakby na potwierdzenie słów, ale zamarła widząc jak kostka napęczniała i zrobiła się fioletowa. - Em... a może jednak?
- Zaniosę cię.
- Aj! Nie! Ja dojdę.
- Nie. - chwycił ją i mimo protestów zaczął nieść do małego budynku fortu.
Wokół pełno było Heladosów odzianych w piękne, czarne i błękitne zbroje.  Stosownie unikał ich wiedząc, że twarz ma czerwoną jak burak. Wszedł tylnym wejściem gdzie w małym pokoiku pozwolono mu zostawić rzeczy. Położył ją na łóżku.
- Nawet nie wiedziałam, że oddział pogromców demonów do nas zajechał. - powiedziała rozglądając się wokół.
- Tak, przybyliśmy w nocy. - ugryzł się w język.
No to pięknie. Rozszerzyła ze zdumienia oczy.
- Jesteś...
- No, tak jakby. - ukucnął przed nią i delikatnie zdjął but.
Syknęła z bólu. Kostka wyglądała coraz gorzej. Krigar zaczął nakładać maść i masować ostrożnie. Natychmiast opuchlizna się zmniejszyła a ból przestał tak dokuczać.
- Naprawdę się na tym znasz.
Uśmiechnął się lekko i zaczął owijać nogę bandażem.
- E tam, to takie podstawy. Gorzej z odrąbanymi kończynami. - ponownie zaklął gdy powiedział za dużo.
- Kończyny...? Straszne.
- Echym... gotowe. - wstał i umył ręce w niewielkim wiaderku wody. - Ale musisz tak z godzinę poleżeć, aby zaczęło do końca działać.

<Flawio? ^o^ >

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz