Kath jechała na złamanie karku. Mijała ciemny las kiedy koń nagle stanął dęba i niemal ją zrzucił. Krzyknęła i mocniej ścisnęła wodze. Przed oczami zamajaczyły czarne plamki kiedy zsunęła się i upadła na ziemię. Jęknęła dotykając rany.
Na granicy świadomości usłyszała jeźdźców. Jakieś podniesione głosy i krzyki. Potem ostry rozkaz i cisza. Delikatnie podniesiono ją z ziemi.
Gdy się obudziła, przez materiał namiotu widziała delikatne słońce. Rozejrzała się ale nie widziała niczego szczególnego. Obok ujrzała wysokiego wojownika. Szeptał zaklęcia unosząc nad nią dłonie.
- Gdzie... - zapytała z trudem.
Nie odpowiedział. Dokończył zaklęcie a z palców spłynęła biała mgła. Przyniosła ulgę w bólu. Kath odetchnęła lekko i spróbowała usiąść ale ją powstrzymał.
- Przyjdzie jeszcze pora na wojnę. - powiedział lekko zachrypniętym głosem i popchnął ją delikatnie na łóżko.
- Ale...
- Cicho wojowniczko. - pokręcił głową i podał jej bukłak.
Chwyciła drżącymi dłońmi, pijąc szybko. Zachłysnęła się mocnym trunkiem.
- O Bogowie! - wycharczała.
Nieznajomy uśmiechnął się lekko.
- Rozcieńczyłem go.
- Jak miło. - zadrwiła.
Do namiotu wszedł wielki wojownik i ukłonił się nisko.
- Książę, przyjechali Heladosi. Mówili, że szukają swojej.
Darrick oparł brodę na dłoniach i wpatrzył się w dziewczynę.
- Chcesz ich widzieć?
<Kath? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz