.

.
.
.

niedziela, 28 grudnia 2014

Od Lurinny - Cd. Yunashi'ego

Wzięłam maleństwo którym był teraz Mediterano na ręce i uniosłam go do oczu.
-Jesteś teraz równocześnie najdziwniejszym i najsłodszym zwierzakiem świata.- Zachichotałam. -Mogliście mi przypomnieć to tym! Nie musiałabym was wtedy zostawiać.- Burknęłam patrząc na obu.
-Nie dałaś nam dojść do słowa.- Wzruszył ramionami. -To gdzie było całe zajście? Jeśli mamy ich ukarać, powinniśmy wrócić na miejsce zdarzenia. Myślę że oni też tam wrócą.- Oświadczył Yunashi wstając.
-Dobra, zaprowadzę was.- Przytaknęłam i skoczyłam w dół. Słyszałam jak obaj wstrzymali powietrze, a dłoń chłopaka smyknęła mnie po plecach próbując mnie złapać. Spadłam miękko na stertę siana leżącą pod murem, której nie zauważyli.
-Idziecie?- Zapytałam rozbawiona miną Yunashiego. Chyba napędziłam mu małego stracha. Rozłożył skrzydła i spokojnie wylądował koło mnie.
-Nie rób tak, to było głupie.- Syknął, zachichotałam cicho.
-Och już wybacz, wybacz, jaśnie smoku.- Zrobiłam żartobliwy ukłon. Zadarł nos lekko urażony i ruszył.
-Hej! Ale pozwól że ja poprowadzę.- Wyrównałam z nim kroku. Mediterano uderzając malutkimi skrzydełkami leciał koło nas. Po niedługiej chwili byliśmy na miejscu. Handlarze nadal leżeli sparaliżowani na ziemi a wszystkie klatki stały puste. Usiadłam na jednej z nich.
-I co? Wygląda na to, że nie wrócili. I szczerze im się nie dziwie, nie mają po co.- Wzruszyłam ramionami. -Płaci się taki tylko za to by nie donosili i starali się brać tak patrole by handel żywym towarem nie wyszedł na jaw. czasem załatwiają też im dobre miejsca, ale nic poza tym. Nie wrócą tu, wiedzą ,że nie mają po co i mogą przykuć uwagę.- Mówiłam obojętnym tonem i patrzyłam na wszędzie leżące kajdany i łańcuchy. Najgorsze były te na szyi. Odruchowo dostukałam karku, jakby chcąc się upewnić, że ich tam nie ma. Mężczyzna coś powiedział, ale ja byłam zamyślona. Takie miejsca wyzwalały wiele niemiłych wspomnień.
-Słucham?- Wyrwałam się z letargu. -Mógłbyś powtórzyć? Nie usłyszałam.- Uśmiechnęłam się niewinnie do nich.
-Pytałem skąd tyle wiesz na ten temat?
-A jakoś tak.- Pachnęłam pogardliwie ręką. Wtedy przypomniałam sobie o drożdżówkach które dla nas kupiłam. Sięgnęłam po nie, swoją dałam wcześniej tamtemu chłopcu więc były tylko dwie. Dałam je chłopakom z uśmiechem.
-Przypomniałam sobie, że przecież po to poszłam.- Wręczyłam im wypieki.-Nie są już ciepłe, ale myślę, że równie dobre.- Obaj przyjęli podarunek. Ale Yunashi zerknął na mnie podejrzliwie.
-Nie bój się nie jest zatrute.- Zażartowałam.
-A ty nie masz?
-Zjadłam po drodze, przepraszam, że nie poczekałam.- Skłamałam wstając. -Idziemy dalej? To miejsce przyprawia mnie o ciarki.

<Yunashi? Mediterano?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz