Shang spojrzał na nią ostrzej niż zamierzał. Zaraz jednak ponownie spłynął na niego spokój.
- Co chcesz wiedzieć?
Owinęła się futrem, drżąc nieco. Zapewne z wyczerpania i ostatnich wrażeń.
- Wszystko.
- Nie starczyłoby ci życia.
- Dobra. Od początku. - powiedziała z lekkim uśmiechem.
- To Władca krainy Muspelheim. Rządzi żelazną ręką od wielu setek lat. Podobno jest nieśmiertelny.
- To nie dobrze. - mruknęła.
- Niezmiernie.
- Czy ktoś go kiedyś niemal zabił? - zainteresowała się.
- Tak. Jego brat Garuda.
- No to chyba nam nie pomoże.
- To zależy. Ostatnio słyszałem, że uciekł ze swojego więzienia w którym siedział od wielu wieków. Jest prawowitym Władcą krainy i pała nienawiścią do wszystkich innych rządzących w Krainie Ognia.
- Jest niebezpieczny? - zapytała.
- Oczywiście. To demon ale wielu sądzi, że tak długi pobyt w pustce go odmienił i stał się... czymś innym. Nie wiem jak jest naprawdę. Wolę się od niego trzymać z dala. Gdy żył, uważano go za szaleńca i tyrana.
- Urocza rodzinka. Dlaczego Desmodor chce mnie skrzywdzić?
Shang prychnął rozbawiony.
- Nie chce.
- Ale wysłał demony.
- To nic wielkiego. Uwierz mi gdyby chciał twojej śmierci wysłałby rycerzy śmierci lub wielkie demony. To była forma przywitania i powiedzenia: mam cię na oku.
Zadrżała i opatuliła się futrem.
- I co ja mam zrobić?
- Nie sądzę abyś mogła cokolwiek. Oczywiście w mieście nieopodal stąd, znajdziesz fort Bractwa Światła. Walczą z demonami i są coraz lepsi.
- No nie wiem. Daliby radę?
- Wątpię. Ale może przynajmniej ofiarowaliby ci nieco czasu. Desmodor szybko się nudzi.
<Mir? ^^ >
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz